"Utopia"
Na razie wyszła tylko pierwsza seria, zaledwie 6 odcinków, mniej więcej godzina każdy. Obejrzałam w dwa dni, zaniedbując po drodze gary w zlewie, wysypujace się z kosza pranie oraz chrzęszczącą podłogę...
Serial ma już rangę kultowego, i doskonale rozumiem czemu. Wgniotło mnie w moje skromne komputerowe krzesełko ;) Poczułam się audiowizualnie sponiewierana, w bardzo pozytywnym sensie. Obraz po prostu poraża. No dobra, przynajmniej MNIE poraziło :) Może dlatego, że mało oglądam i jestem nieodporna.
Centrum fabuły jest manuskrypt komiksu, który zawiera groźną tajemnicę. Sama fabuła jest komiksowa - grupka zupełnie zielonych i fajtłapowatych użytkowników pewnego forum usiłuje ratować świat przed złowrogą organizacją i jej wielkim spiskiem. Sekret tegoż zawarty jest we wspomnianym komiksie, narysowanym przez szalonego naukowca, który popełnił samobójstwo. Brzmi jak streszczenie pierwszego lepszego produktu Marvela.
Bohaterowie są komiksowi - bardzo wyraziści, aż przerysowani do granic absurdu, trochę jak z Tarantino.
W pierwszym odcinku najbardziej rzuca sie w oczy para panów, którzy wyglądają jak kompletne łosie i pierdoły, co mocno kontrastuje z ich działaniami - zajmują się głównie mordowaniem i torturowaniem rozmaitych mniej lub bardziej przypadkowych ludzi, zadając im pytanie: "Where is Jessica Hyde?". Bardzo długo nie wiadomo o co chodzi, co - ku memu zdziwieniu- zupełnie mnie nie znudziło ;)
Po prawej stronie, proszę, plakat z filmu, z tym sławnym pytaniem. Kto oglądał, wie co tu robi łyżka. Kto chce się dowiedzieć i nie boi się szoku, niech obejrzy ;)
Co najniezwyklejsze - komiksowość rozciąga się na warstwę wizualną i dźwiękową.
Sporo jest pięknych, długich ujęć, które wygladają jak sfilmowane plansze powieści graficznej. Chyba po raz pierwszy w życiu oglądałam film, który co jakiś czas musiałam, po prostu musiałam zastopować, żeby napatrzeć się na kompozycję. I kolory. Fantastyczne kolory, bijące po oczach zestawienia barw, przykuwające wzrok, nawet kiedy na ekranie niewiele się dzieje.
Są wszędzie. Sporo kadrów można by ot tak wydrukować, oprawić i powiesić na ścianie ku ozdobie.
Nie mogę się oprzeć i chyba kupię sobie to cudeńko na dvd. Chciałabym to kiedyś obejrzeć na możliwie dużym ekranie, najlepiej na blu ray, wtedy byłoby widać każdy szczegół a szczegóły są tu bardzo ważne... Póki co, dvd musi starczyć. Zresztą, nie każdy serial dostępuje zaszczytu leżakowania na mojej półce ;) Ten z całą pewnością zasługuje na honorowe miejsce.
Rzadko wracam do czegos co już raz obejrzałam. To będzie właśnie jeden z tych rzadkich przypadków ;)
Ścieżka dźwiękowa jest... niepodobna do niczego, z czym się do tej pory zetknęłam. Dziwna. Taka właśnie... komiksowa. Doskonale współgra z wizją. Stworzył ją Kanadyjczyk, Cristobal Tapia De Veer.
Słuchając, mam wrażenie, że jestem gdzieś poza... Poza wszystkim. Zamknięta w blaszanym wiaderku z dźwiekiem. Albo, tak jak napisał autor TEJ RECENZJI, w labiryncie dźwięku. Ta muzyka coś mi robi, sama nie wiem co :D Ale nie jest to nieprzyjemne :D
Proszę, tutaj próbka. Prawda, że zdziwne? Nie mogę oderwać uszu :)
Z niecierpliwością czekam na drugą serię, która podobno ma wyjść w tym roku :) Mam nadzieję, że będzie co najmniej tak samo dobra.
5 komentarzy:
dziekuje jestem zainteresowana :)
dziwna mzyka, niepodobbna do niczego, ale pozytywna.
Ja oprócz aktorów z naszego pokolenia, ewentualnie ciut starszych oraz roberta redforda nie rozpoznaję nikgogo :)
no Roberta Redforda to poznam. I Brada Pitta. I Boskiego Keanu ;) Ale poza tym to ciężko ;)
O to ja też rozpoznaje pitta i Keanu i jeszcze clooneya i geera (w którym byłam zakochana) i boldwina. To wszystko.serio.:)
WOW!
Prześlij komentarz