sobota, 13 września 2014

Brutiful life

O czym to ja chciałam? Może o tym, że sobota, siedzę i stukam w klawisze, a wokół fruwają pytania jak komary-mutanty chore na schizofrenię.
Mamooooo, a zrobisz mi do szkoły kanapkę z tostowym chlebem?
Kochanie, jest sobota. SOBOTA. Szkoła będzie w poniedziałek. Ja teraz pracuję. Wiesz, że jestem zajęta. Prosiłam, żeby mi nie przeszkadzać. Prosiłam. PROSIŁAM. A potem jeszcze raz prosiłam. Dlaczego, dlaczego na litość boską wybierasz sobie właśnie ten moment, żeby pytać o chleb tostowy w poniedziałek? Dlaczego?
Dziecko nie umie odpowiedzieć na to pytanie. Ale ja umiem. Prawidłowa odpowiedź brzmi "BO MOGĘ".
Taki lajf.

Atak smutku przypomina osuwanie się w błotne bajoro. Jeszcze walczysz, jeszcze niemrawo gmerasz kończynami, a może to, a może tamto. Złapać się czegoś i nie dać się wciągnąć. Ale im ciemniej masz w oczach tym bardziej rozluźniasz chwyt - przecież i tak nic nie ma sensu. Po co się starać? Co mi to da? Nic. W sumie wszystko jedno.
Tylko spać się chce.
Dobranoc.

4 komentarze:

Northern.Sky pisze...

Słuchanie Archive zawsze ma sens;) Piękna muzyka.

Cuilwen pisze...

Prawda? Tez uważam, że piękna. Tylko ciutek niebezpieczna w bardziej ponurych miesiącach roku, bo we mnie indukuje autodestrukcję ;)

Unknown pisze...

Kiedy siadam do komputera, aby popracowac, wowczas zawsze dzwoni do mnie moja mama w bardzo waznej sprawie. Tak sievdziejevza kazdym razem. Chyba powinnam pracowac w nocy :) wspolczuje, okropne sa takie pytania kiedy ty musisz sie skupic :(

MF pisze...

Ja telefonów od mamy w momentach gorących nie odbieram