wtorek, 4 listopada 2014

Szkoła uczy

Nasza szkoła ma miły zwyczaj urzadzania zebrań we wszystkich klasach jednocześnie. To znaczy, że danego dnia, najczęściej o 18.00 jest zebranie w klasie Starszej i dokładnie o tej samej porze, w innej sali, jest zebranie w klasie Średniej.
Jako, że jestem antyspołeczna, wrogo nastawiona, dzika i nietowarzyska, a okoliczność taka jak zebranie w szkole budzi we mnie organiczny sprzeciw, rodzinę reprezentuje Mąż. Zawsze udaje mu się jakoś być na obu zebraniach. Nie wiem jak to robi. Może ma dar bilokacji, jak niektórzy święci? To by się zgadzało, człowiek wytrzymał ze mną już 15 lat - zadatki na świętego niewątpliwie posiada.

Wczoraj przyniósł z zebrania wieści, dzieki którym przez chwilę przynajmniej poczułam się prawie jak człowiek i prawie jak kompetentna mama. Otóż okazuje się, że moje najstarsze dziecko jest uzdolnione i weźmie udział w konkursie matematycznym. Oraz w konkursie, uwaga, "czytania ze zrozumieniem". Tutaj lekko zwątpiłam, bo ogólna niechęć Zu do czytania jest już w naszej rodzinie legendarna i czasem zdaje mi się, że jedyne co jest w stanie przeczytać ze zrozumieniem i nie umrzeć przy tym od marudzenia, to napis na słoiku Nutelli. Ale co ja tam wiem ;)

Chwaliła również pani od chóru. Cóż, Zu jest nieodrodną córką swego ojca (ojciec - długie lata w Warszawskim Chórze Międzyuczelnianym - bas. Bardzo ładny bas :) Zu wprawdzie nie śpiewa basem, ale radzi sobie znakomicie ;)

Ponadto obsypano ją pochwałami za życzliwość i koleżeńską postawę. Pani przytoczyła sytuację, kiedy na w-fie któreś dziecko zaczęło panikować że czegoś nie umie, że się boi, że nie zrobi... Zu ze spokojem godnym mistrza zen wytłumaczyła, że ważne jest żeby się starać i że każdy robi jak umie, a kiedy się dużo ćwiczy to umie się coraz więcej. Czy jakoś tak. Ogólnie wielki plus i zachwyt.
Tutaj jestem dumna, ale mniej zdziwiona, bo już słyszałam pochwały od innych rodziców. Że Zu jest spokojna, opiekuńcza wobec młodszych, życzliwa, że nie ma durnych pomysłów i pilnuje innych, żeby też nie mieli ;) Nie wiem jak to się stało. Nie wiem czy to nasza zasługa. Nie wiem czy mogę być dumna? A może to oznacza, że popełniłam jakis kardynalny wychowawczy błąd? W dzisiejszych zwariowanych czasach rodzice nie mogą niczego być pewni.

W każdym razie na kilka godzin ogarnął mnie względny spokój i odpłynęły wieczne wątpliwości na tematy wychowawcze.

Ładny tekst w temacie matkowania.


3 komentarze:

Unknown pisze...

Gratuluję !!!!!! Ja wiedziałam, żę masz mądre dzieci. To Twoja/Wasza zasługa z pewnością !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ja też od jakiegos czasu jestem aspołeczna i dzika :) , może dlatego tak bardzo Ciebie lubię :) ps. jakoś nigdy wczesniej tego nie zauważyłam, ale być mozę to się u nas nasila z wiekiem.

Cuilwen pisze...

Pewnie tak, starośc nie radość ;)

Cuilwen pisze...

dzieki :*