wtorek, 23 grudnia 2014

(Fail)start

Dziewczynki ubierają choinkę (jaka to ulga móc wreszcie scedować ten przykry obowiązek na dzieci!) a Mąż udał się do Castoramy. Na poszukiwanie części do spłuczki. Którą to część zepsułam ja, albowiem zachciało mi się mieć kostkę toaletową wrzucaną do spłuczki, ale jakoś umknął mi fakt, że nie każdą spłuczkę otwiera się tak samo więc coś w środku pękło na skutek mych delikatnych działań... Mąż miłosiernie i w duchu przedświątecznego wybaczenia nie urwał mi głowy, za co niech mu Bozia wynagrodzi.
Prezenty w większości spakowane. Jeszcze tylko trzeba poodkurzać. Nie wiem po co i nie chce mi się, ale Mąż nalega a po akcji ze spłuczką myślę, że dyplomatycznie będzie uczynić zadość jego życzeniom.


Sezon na:

uważam za otwarty.

[edit] Choinka ubrana do połowy a dziewczynki już się biją i "mamooo, weź ty to zróoooob", "mamooo, niech Ania ubieeraaa", "mamooo ale mnie się nie chceee, niech Zuzia to robiiii" ;) Moja krew ;) Moje małe, kochane Grinche :P

1 komentarz:

MF pisze...

spoko, ja też w ostateczności ubierałam choinkę :)Luz. Spokojnych Świąt i czasu na poczytanie książki ci zycze!