sobota, 27 grudnia 2014

I po świętach

Można lizać rany duszy, planować dietę (nic nie jadłam, skąd ta opona na brzuchu?!) a przede wszystkim rozkoszować się faktem, że wszystko wróciło do normy. Do przeżycia został tylko Sylwester. Nie ogladam telewizji, więc 7/8 okołosylwestrowego szału kompletnie mnie omija, i bardzo dobrze.
W tym okresie miewam trudne do powstrzymania ataki mizantropii.


Na szczęscie są książki. W necie zaczęły fruwać literackie podsumowania roku 2014, w związku z czym lista książek do przeczytania wydłuża mi się w niekontrolowanym tempie. I jest to jedyna pozytywna konstatacja, która przychodzi mi do głowy.

3 komentarze:

Unknown pisze...

oj tak. i moj ulubiony moment. pytanie gdzieee idziecie na Sylwestra? moja odpowiedz od nastu lat: NIGDZIEEE. Mina interlokutora bezcenna. I ten moj szyderczy smiech. buuuahhaha

Unknown pisze...

widze,ze wstawilas nasze zdjęcie. nawet kolory wlosow sie zgadzaja :)))))

Cuilwen pisze...

hahahahahahahaha! :*