Wczoraj wirus sponiewierał mnie z dwóch stron oraz przywalił gorączką i łamaniem w kościach.
Dziś lepiej. Znaczy ja lepiej. Rodzina gorzej. Mąż działa tak na 50%, Matju nie zdążył do toalety, a Zu zarzygała zlew w kuchni, z którego dosłownie w tej chwili mój Małżonek (cześć mu i chwała) wyciąga ręcznie niestrawione kawałki kolacji. Bo jak ja próbowałam, to było poważne ryzyko, że dołożę niestrawione resztki mojej własnej kolacji ;)
Innymi słowy - jest zabawnie i rozrywkowo ;)
Tak, to jest to, czego mi dziś trzeba na poprawe humoru:
2 komentarze:
hahaaaahhsshsshha :)
(tak, kurwa, najmłodsza nie spi od godziny...)
Jedna godzinka snu robi WIELKĄ różnicę, co rozumie jedynie ten, kto jest budzony przez dziecko bezlitosnym, bladym, zimnym, ciemnym świtem ;)
Prześlij komentarz