piątek, 18 lutego 2011

No i zostałam sama...

Małżonek wybył około południa. Dzieci przez jakiś czas usiłowały się pozarzynać nawzajem, ale na szczęście uratowała mnie kochana sąsiadka, wzięła je do siebie na jakiś czas, co wydatnie poprawiło humory małym potworom, a mnie pozwoliło nieco się ogarnąć, fizycznie i psychicznie.
Moja najnowszą supertajną bronią w walce z depresją jest trylogia Millennium Stiega Larssona. Właśnie dostałam paczkę, rozpakowałam i napawam się perspektywą interesującej lektury. Jeśli tylko uda mi się skupić na tyle, żeby zrozumieć co czytam...


Aha, Zuzia jest chora, kaszle głównie w nocy. Zapowiadają się interesujące dwa tygodnie.

Brak komentarzy: