sobota, 25 lutego 2012

Przepraszam, że przepraszam

Że nie miałam siły posprzątać, że dzieci nie zjadły obiadu, że pogoda jest niedobra, że mam zły humor, że zapomniałam zapłacić rachunku, że nie zrobiłam zakupów, że czegoś chcę, że żyję. To już ostatni raz, obiecuję.
Jak to jest, że przepraszam za milion błahych rzeczy i tych, na które nie mam większego wpływu, a niemal NIGDY nie czuję się winna, kiedy naprawdę powinnam? Ot, paradoks.


To jeszcze dorzucę myśl przewodnią na ten weekend. Chyba już było, ale muszę sobie często powtarzać, żeby dobrze zapamiętać:


7 komentarzy:

Paulina pisze...

Tip of the day mnie powala :) obawiam się tylko, czy pojemność pęcherza wystarczy na te wszystkie problemy do olania :)

delfina pisze...

Ooooooo , chociaz po komentarzu Pauliny nie musze tłumacza szukać :D Jestem cieńka w angileskim , że nawet widząc napis , nie próbuje myśleć nad tym co oznacza ... ale alkohol jak widzę :))).... Ale tak , tatuażyk nieee , bo karmisz , więc olać problemów też nie da rady ... dobrze , że ja nei karmię ... chmiellll :)))

Cuilwen pisze...

Ano, musimy dużo pić, żeby starczyło na wszystko co olane być musi ;)

Aaaa, Delfina, łyknij jedno pifko i za mnie :PP

Małgorzatka pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Małgorzatka pisze...

oglądałam ostatnio jakiś program, w którym było, że Ormianki bodajże piją normalne piwo szklanka dziennie na laktację :D

hm hm

Małgorzatka pisze...

tzn bodajże Ormianki :p

Cuilwen pisze...

Uważam, że to znakomity pomysł! :P Piwo albo winko. Czerwone. Mniam.