... ale co to za życie. Matju nadal chory, dusi się, nie je i słabo śpi, biedny mój synek. Przez ostatnie trzy dni spałam może z sześć godzin, z trudem trzymam pion. Mały zdaje się ważyć dwa razy więcej niż zwykle :) Nosząc go w kółko po mieszkaniu muszę szczególnie uważać na drzwi, bo mam tendencję do obijania się o framugi, co z dzieckiem w nosidle może skończyć się niefortunnie :)
Brak mi cierpliwości do dziewczynek, wczoraj wieczorem opadły mnie jak szarańcza, w ciągu niecałych 10 minut usłyszałam "mamoooo" 15 razy, specjalnie liczyłam :) Żal mi ich, ale nie mam nawet siły się starać, zostawiam ten problem Małżonkowi. Ciszy, spokoju, snu, błagam... Bilet na Malediwy w jedną stronę poproszę :) Najlepiej do hotelu dla singli ;)
PS. Ponoć od zamknięcia w domu można zwariować. U mnie chyba ten proces właśnie się rozpoczął.
18 komentarzy:
zdrówka dla Mata i biletu dla mamy! :*
Dziękujemy :)
jestem zamknieta w domu z 3 dzieci przez całą zime. Wychodzę tylko na zakupy raczej, bardzo rzadko gdzies indziej.
Chyba sie juz przyzwyczailam do wariactwa swego bo nie zauwazam różnicy :P
Mam tak samo, ale już za długo to trwa, zaczyna mi odbijać :(
buehehe dołączam do sfiksowanych!
Małżonek już wrócony?
Wrócony, ale w przyszłą środę znowu znika :)
dopiero teraz trafiłam na Twojego drugiego bloga:)
Jeeeez. Z tymi mężami..
Na którego bloga? Zuziowego, czy tego z mentalnym rzygiem mową wiązaną? :P
ja tez widzislam mowe wiązaną :)))) podobie mi się.
Miło mi :) Ździebko leci gimnazjalnym emoshitem, ale kurze domowej tak w kurzej duszy gra ;)
a gdzie ten z Zuzia?? ;o
emo haiku heheh
Aaaa, ten z Zuzią schowałam, bo nieaktualizowany od 4 lat :P
Ja też dopiero teraz znalazłam! Zdolna z Ciebie bestia (Klatka), i pracowita (Italian)! Zazdroszczę Ci tego włoskiego: ja miałam się uczyć "siedząc w domu" (co robię od porodu), założyłąm zeszycik i na razie nauczyłam się ... 2 czasowników, nazw członków rodziny i liczyć do 10 ( tzn. umiałam to 6 mieięcy temu bo wtedy ostatnio miałam w ręce ten smętny notesik...) e fieramente mi si stringe il cuore a pensare come tute al mondo passa, quasi lorma non lassia... (zapamiętałam to kiedyś ale nie wiem czy dobrze)
Blog o włoszczyźnie to nie mój, tylko mojej Best Friend :) To ona się dzielnie uczy, ja powinnam pomagać i w tym celu dostałam uprawnienia, ale jestem zawodna niestety, za mało mam czasu/siły...
Prawie dobrze :))
i tak podziwiam!
Czuję się pogłaskana, dzięki :)))
Prześlij komentarz