Sobotnie późne popołudnie. Siedzę przed komputerem, porządkując pliki i zerkając na fejsbuka, na którym niewiele się dzieje.
Małżonek znieruchomiał, wpatrzony w Teleekspress.
W pokoju krąży Mateo, popiskując "mamooooo, mamooooo!". Z sypialni dobiega wściekły, rozdzierający wrzask Anki, protestującej przeciwko pomysłom Zuzi oraz krzyki Zuzi, usiłującej uciszyć Anię.
Myślę...
Jak to jest, kiedy w domu panuje SPOKÓJ? Zapomniałam. To pewnie cudowne - nie musieć nikogo uciszać, zagłuszać, uspokajać, namawiać, nic nikomu tłumaczyć. Po prostu spokój. Cisza. Robisz co chcesz. Albo to co musisz, lecz nikt ci w tym nie przeszkadza.
Jak to jest - móc odpocząć? Odpocząć psychicznie, nie tylko trwać bez ruchu, czekając, w trybie czuwania, na kolejną lawinę żądań?
Ostatnio musiałam odpowiedzieć na pytanie: "Kim jesteś?". Odpowiedziałam: "Matką i żoną". Chciałam coś dodać, ale w głowie miałam doskonałą pustkę. Tak. Matka i żona, oto kim jestem. To właściwa odpowiedź.
Rozmówca popatrzył na mnie wyczekująco i ze zdziwieniem.
I wyjaśnił, że żona i matka to tylko role, które pełnię. A ja? Gdzie jestem ja? Kim jestem?
Nie umiałam odpowiedzieć. Mnie już nie ma. A może nigdy nie było. Jest matka i żona.
9 komentarzy:
Zasmuciłaś mnie trochę tym postem... ale w zasadzie trafiony w samo sedno... a mantrę "minie, minie" też powtarzam niezmiennie... pozdr K
Trzymaj się... :*
mam te same przemyślenia :/
może kiedyś "będziemy" jak wszystkie dzieci się uczłowieczą.
Obawiam się, że musimy się pogodzić z tym bolesnym faktem, że nie żyjemy już tylko dla siebie :/ Możemy tylko wyszarpywać życiu ze szczęk jakieś ochłapy.
wyciągasz telepatycznie z mojej głowy to co czuje i to co chcę powiedziec,napisac a nie umiem...To że mnie nie ma odkryłam już gdy starszaczka była mała...teraz to już dno kompletne mojej egzystencji...
a
KIM chciałabyś być?
i kim jesteś w swoim świecie, kiedy chowasz się w swojej głowie?
Rzufiku, sęk w tym że nie wiem :) Samo uświadomienie sobie, że nie umiem odpowiedzieć na to pytanie tak mnie zaszokowało, że trwam w stuporze ;)
Gabryjelov, ściskam mocno...
Prześlij komentarz