Po południu Matju zasnął. Odetchnęłam z ulgą i pośpieszyłam do lodówki, skrzepić się kanapką z pasztetem i szklaneczką Pepsi, ewentualnie dwiema. Chciałam przestawić słoik, ręka mi drgnęła, słoik spadł i roztrzaskał się na podłodze, po drodze dezintegrując jedną ze szklanych półek w lodówce.
Westchnęłam, pozbierałam szklane odłamki, wrzuciłam do kosza, pozmywałam podłogę i postarałam się zapomnieć o tym zdarzeniu (przynajmniej do wieczora, kiedy to wróci Małżonek i dobitnie mi powie co sądzi o mojej sprawności manualnej i koordynacji ruchów).
Zapominanie wyszło mi bardzo dobrze, tak dobrze, że udało mi się kompletnie zignorować wystającą z kosza bardzo długą, szklaną drzazgę z rozbitej półki...
Niedawno sprzątałam po kolacji. Chciałam wyrzucić jakieś pudełko do śmieci, ale ewidentnie się nie mieściło. Docisnęłam więc zawartość kosza dłonią... nadziewając ją przy okazji energicznie na to szklane coś, co stamtąd wystawało...
Powiadam Wam, w jednej sekundzie pojęłam co oznacza wyrażenie "trysnęła krew". Zanim w ogóle zorientowałam się co się stało i skąd ten ból, wokół kosza stała już całkiem pokaźna czerwona kałuża ;) A zanim wsadziłam rękę pod kran, żeby ją opłukać i oszacować rozmiar zniszczeń, ufarbowałam jeszcze na czerwono dużą część podłogi i zlew ;)
W życiu nie powiedziałabym, że ranka wielkości 1 cm kwadratowego może aż tak, że się tak wyrażę, broczyć ;)
Przestraszyłam sąsiadów, do których udałam się po pomoc w wykonaniu opatrunku, albowiem lewą ręką nie byłam w stanie wiele dokonać ;) Opędzałam się od Matju, który chciał nie wiadomo czego oraz Ani, która chciała drugą kolację. Posprzątałam rzeźnię w kuchni.
Poproszę o koniec tego wesołego dnia ;)
9 komentarzy:
AAAAAAAA biedactwo... :** niech się szybko goi...
dżizyyys.... aż mi się zimno zrobiło jak przeczytałam o tym... Ewa, powiadam ci, kolejne dni będą bolesne;) Uważaj na siebie :*
Dziękiiii :) Już mnie boli ręka aż do łokcia ;)
Ło matko.... mi też już się robi słabo.....
Krwawi cały czas. Dziwne. I boli, ale to już nie dziwne ;)
Może trzebaby się wybrać do szpitala żeby sprawdzili, co? bo to nieustające krwawienie podejrzanie brzmi...
Może i warto, tylko, szczerze mówiąc, nie wiem jak :/
Nie sądzę, żeby z powodu takiej mikroranki czekał mnie szybki zgon ;) Powinnam przestać używać tej ręki, tylko nie mam jak, Mateuszem trzeba się zająć, przewijać, ubierać, nosić itd.
to może plaster ściągający? coś jak zastepstwo szwów?
Nie trzeba, ściągnęłam zwykłym plastrem, zrobiłam opatrunek uciskowy i już jest dobrze, goi się :)
Matka Natura była dla mnie łaskawa, wszystko się goi na mnie jak na psie ;)
Prześlij komentarz