Gryzie.
Szczypie (z wykręcaniem i ciąganiem).
Kopie.
Drapie.
Dzieci nie są empatyczne. Dzieci to małe zbiorniczki na nóżkach, po brzegi wypełnione rozwrzeszczanym i ekspansywnym "JA".
Kluś nie jest bynajmniej wyjątkiem. Kiedy z otwartą paszczą zaczaja się na mamusiną pierś, mamusię paraliżuje niepewność - użre czy nie użre? A jeśli użre to czy da się wyszarpać sutek z zaciśniętych zębów? Bo czasem się nie daje...
Jakiś czas temu urządził sobie zabawę: podbiegał do mnie, zatapiał zęby w mojej ręce i szarpał jak bulterier. Na drugi dzień moje prawe przedramię było fioletowosine i spuchnięte. Bolało. Z bólu nie mogłam spać.
Ma też zwyczaj łapać mnie za skórę na szyi, szczypać paznokciami i ciągnąć. Martwi mnie to trochę, bo nie jestem już pierwszej świeżości i młodzieńczą jędrność dawno mam za sobą. Takie ciąganie nie może być korzystne :P Jeszcze kilka miesięcy i będę miała szyję jak kobra indyjska ;)
Próbowałam, słowo daję. Próbowałam stanowczo go zastopować. Łapać za ręce. Próbowałam mówić, że boli. Próbowałam, zgodnie ze wskazówkami mądrych ludzi, nie używać w komunikatach negacji (czyli "zostaw!" zamiast "nie rusz!". Działa podobno lepiej, w myśl zasady "nie myśl o niebieskim słoniu, nie myśl o niebieskim słoniu..." ;) )
Próbowałam tłumaczyć (co było wyrazem kompletnej desperacji, bo co można wytłumaczyć piętnastomiesięcznemu dziecku?).
Jak grochem o ścianę. A ja mam już dość.
Wprowadzam nową politykę - kiedy Kluś łapie mnie za szyję i szczypie, ja mu robię to samo. Kiedy gryzie - też gryzę. Nie mocno, tak, żeby poczuł. Mówię przy tym - "boli".
Za pierwszym razem się zdziwił. Spróbował drugi raz. Chyba coś załapał.
Jest już znacznie lepiej. Nie zamierzam się poddawać. Nie będę gryzakiem.
8 komentarzy:
i bardzo dobrze, o! nie wolno byc gryzakiem, ani workiem do bicia dla nikogo nawet dla wlasnych dzieci, najbardziej kochanych na swiecie,
nie poddawaj się! nie wolno!
niektóre dzieci uczą się wyłącznie przez (kontrolowane ale osobiste) doświadczenie. mój Średni miał fazę przypierniczenia się do piekarnika. nic nie działało. w końcu pozwoliłam mu dotknąć lekko i jak nie było maksymalnie gorące, ale jednak. poczuł, odskoczył, chwilę popłakał i od tej pory omijał piekarniki szerokim łukiem :)
Chyba jesteśmy na podobnym etapie. Z podobnymi efektami.
I o ile na półtoraroczne dzieco metoda "oko za oko" działa (może raczej ząb za ząb albo szczyp za szczyp ;-)), to co mam powiedzieć sześciolatkowi, który nienawidzi mnie 20 razy dziennie? I jak nie nazwać go durnym, głupim i beznadziejnym w odwecie za raniące słowa? Żeby mu psyche nie zwichnąć łamię swoją. Łapę zaciskam w pięść i łamię sobie palce żeby gnojkowi nie przylać.
Natalijka, dokładnie tę metodę poleciła mi moja teściowa :)
Na dziewczynki podziałało bezbłędnie, ale Matju jakiś oporny. Nie grzeszy bystrością umysłu w najprostszych sprawach, jak to facet.
Kaja, ja bym powiedziała co czuję, nie na zasadzie "jesteś głupkiem" tylko "robię się zła kiedy tak mówisz, jest mi przykro, nie chcę z tobą rozmawiać, wyjdź". I tyle.
Też by mi się nóż w kieszeni otwierał. Bachory są okropne.
eehhh............
Jak ja stanowczo mówię "nie rób tak, to mnie boli" syn mój przedrzeźnia mnie mówiąc "kraa, kraa" (muszę faktycznie brzmieć jak wrona,bo sam to wymyślił LOL)
mnie to rozwala więc już jest po ptokach i nie potrafię się złościć.
w ogóle każda groźna mina skutkuje tym, że Tom się ze mnie śmieje. Chyba od siostry nauczył się cyz jak:P
a może głupio wyglądam po prostu jak się wkuriwam.
Gryźć go nie próbowałam :P on jest taki chudy że mogłabym go niechcący zeżreć:P
Matju też się ze mnie śmieje. Najbardziej go bawi jak zaczynam płakać. Dzieci tak mają :)
Prześlij komentarz