Nadeszła wiekopomna chwila - Matju po raz pierwszy w życiu został wypuszczony z wózka na spacerze. Tak wiem, to straszne ;), ale jakoś tak się złożyło, że kiedy nauczył się porządnie chodzić to już było zimno, a on nie miał butów i nie było jak kupić; albo się spieszyłam kiedy wychodziliśmy, albo on był chory i nie wychodziliśmy, a głównie po prostu nie miałam siły szarpać się z dzieckiem, które notorycznie chce wędrować nie w tę stronę, w którą powinno i co chwila się przewraca. Przerobiłam to z dziewczynkami i wspominam z przerażeniem, więc Mateuszowe upodobanie do wózka jest mi bardzo na rękę.
Odprowadziliśmy dziś Anię do przedszkola, następnie wypuściłam Młodego przed przedszkolem, żeby się powypasał na śniegu.
Podobało mu się, ale szału nie było, co widać na poniższym filmiku ;)
Tuptał sobie i gadał, patrzył na śmieciarę, która robiła hałas gdzieś za moimi plecami. Potem bez problemu i protestów dał się wpakować do wózka i odtransportować do domu. Cudo, nie dziecko.
8 komentarzy:
oj tak,cudo!
mało u Was coś tego śniegu.
I szybko dzieci wyzdrowiały! ja to bym chciała żeby moje tak chorowały:P jeden dzień i po krzyku:P
On jeszcze ma gluta, ale dramatu nie ma ;) Dziewczynki trochę chrypią, trochę kichają ale są na chodzie :)
A śniegu mało, i wcale nie chcę więcej :P
No dobra, może ciutek więcej, tak do kostek żeby było... Bo dwa lata temu jak zwaliło śniegu po pas to nie szło się poruszać z wózkiem po chodniku :/
my wczoraj na sankach byliśmy;p
Auć! Bezproblemowo do wózka powiadasz? Zazdraszczam. Kajtka trzeba dosłownie "łamać" jak się chce go do wózka poza domem wsadzić. Robi sztywniaka i wyje ;-)
Auć! Bezproblemowo do wózka powiadasz? Zazdraszczam. Kajtka trzeba dosłownie "łamać" jak się chce go do wózka poza domem wsadzić. Robi sztywniaka i wyje ;-)
Mateusz bardzo lubi jeździć wózkiem, w ogóle się nie wyrywa, nigdy się nie wyrywał. Pamiętam jak walczyłam z dziewczynkami i jestem nieskończenie wdzięczna za takie ugodowe wózkowo dziecko :)
Prześlij komentarz