Wreszcie trochę słońca. Można było wyjść z domu.
Matju biegał po trawniku między blokami.
Potem odkrył plac zabaw.
Mama mogła posiedzieć na ławeczce.
Młody grzebał się w piachu z pasją i entuzjazmem.
Dołączyły siostry.
I wsparcie logistyczne ;)
Matt eksplorował okolicę. Zaczęła mu się przypalać łysoblond główka, więc trzeba było przekonać go do chustki.
Tata służył za środek transportu.
Potem Matju przesiadł się do samochodu.
A przygodę zakończył na trampolinie (tak, wiem, to batut a nie trampolina, ale wszyscy tak na to mówią ;) )
Teoretycznie, po tak intensywnym popołudniu, powinien lepiej spać. Praktycznie pewnie będzie tak, że rodzice padną, siostry padną a na placu boju pozostanie do dwudziestej drugiej energiczny Klusek.
1 komentarz:
no tak...endorfiny :P
Prześlij komentarz