środa, 19 lutego 2014

Autogłask

Czytam, jak sobie radzić, kiedy w głowie się przestawia.

I trafiłam na coś, co mną wstrząsnęło. Taka nieoczywista oczywistość:

"Ask yourself if you’d say what you’re thinking about yourself to someone else." Zadaj sobie pytanie, czy to, co właśnie myślisz o sobie, powiedziałbyś komuś innemu.
Otóż ni cholery. Nikomu nie nawrzucałabym tak bezlitośnie, jak wrzucam samej sobie. I założę się, że nie tylko ja tak mam.


Teoretycznie to proste - być dla siebie dobrym. Ale w praktyce jest jakby trudniej. Martin Seligman, którego bardzo poważam,  twierdzi, że nasze mózgi zaprogramowane są na myślenie negatywne. Gdyby było inaczej, rodzaj ludzki by nie przetrwał - pławiąc się w samozadowoleniu, nasi przodkowie nie byliby w stanie przewidywać niebezpieczeństw i adaptować się do zmiennych warunków.

Czasem jednak, kiedy taki zbłąkany mózg jak mój trafia do Strefy Mroku, negatywne myślenie staje się jedynym dostępnym GPSem, który szybko i pewnie prowadzi mnie prosto w bagno. Poganiając kopniakami.


Co robić, co robić?
Najpierw stop i krok w tył. Tutaj pomaga inny pan, którego również bardzo poważam - Jon Kabat-Zinn i jego mindfulness (za zbója nie wiem jak to się nazywa po naszemu i czy jakoś w ogóle. /edit: już wiem, nazywa się to "uważność"/). W skrócie chodzi o to, żeby nie myśleć, tylko BYĆ, w kontakcie ze sobą i otoczeniem. Niełatwe i nie zawsze się udaje, ale kiedy się uda, spokój ducha jest jak zastrzyk z morfiny.
Nastepnie - metamyślenie :) Bierzemy z mentalnej półeczki te wszystkie jadowite produkty umysłu i, trzymając w dwóch palcach, krytycznie oglądamy. Ma to jakąś wartość, czy nie ma? Zazwyczaj wychodzi na to, że nie ma. I sama przed sobą muszę przyznać, że fakt, iż
- nie umiem grać w koszykówkę ani jeździć na rolkach (i snowboardzie, bardzo bym chciała umieć jeździć na snowboardzie),
- nie jestem CEO międzynarodowej firmy,
- i że za nic w świecie nie odezwę się przed grupą większą niż trzy osoby,
- itd.
NIE OZNACZA, że jestem beznadziejna oraz należy mnie natychmiast eliminować z genetycznej puli ludzkości.
Na co zresztą już za późno, bo zdażyłam się rozmnożyć. Ludzkość ma przerąbane.

14 komentarzy:

spektrum koloru pisze...

uważność się to nazywa :)

Cuilwen pisze...

A dzięki :) faktycznie :D

Kajka pisze...

Ewuś, ja wieczna optymistka też nie umiem grać w nic, co przypomina okrągłą piłkę ;)
A na serio, weź uważnie w dwa paluszki a potem spłucz w klozecie, please. Chciałabym móc zdjąć z Ciebie chociaż troszkę MROKU. Buziaczki.

MF pisze...

Hmmm, ciekawe - ja nigdy tak o sobie nie myślałam. Dziwne, że takie myśli ma większość osób.

Cuilwen pisze...

Normalnie nie myślę o sobie źle, tylko wtedy kiedy źle się czuję. Im gorzej się czuje, tym gorzej myślę i coraz gorzej przez to się czuję.

Zadziwiające jest, że sporo ludzi tak ma. Czasem rozmawiam z kimś z pozoru pewnym siebie, zadowolonym i tak dalej, i po jakimś czasie wychodzi na to, że pewnośc siebie to tylko maska, przyklejona frontem do świata zewnętrznego, a jak zajrzec pod spód to kompleksy i masakra.
Z założenia nie lubię kłamać, więc taka opcja mi nie odpowiada, szukam więc metod alternatywnych.
Terapia kognitywno behawioralna ma fajne sztuczki na obejście tych mechanizmów.

Cuilwen pisze...

Tylko męczące jest takie dłubanie sobie w mózgu i walka ze soba na podstawowym poziomie. Bardzo energochłonne i wyczerpujące.

Zazdroszczę ludziom, którzy takiego problemu nie muszą rozwiązywać.

Unknown pisze...

To się pochwalę, że myślę o sobie tylko pozytywnie i nikt nie jest w stanie mi tego dobrego obrazu zburzyć :))))) 10 lat temu jeszcze bardziej pozytywnie myslałam, bo cały swiat stał przede mną. teraz obraz jest nadal pozytywny, tylko zdaje sobie sprawę, że już na wiele pomysłów jest za późno :))

Unknown pisze...

A propos uwazności. Być tu i teraz. Dzięki mojemu coachowi umiem. Można się nauczyć. I muszę przyznać, iż jest to fajne uczucie. Aby ten stan osiągnąć musiało w moim zyciu wydarzyć się coś bardzo negatywnego, co spowodowało,że skorzystałam z coacha. I to było to !!! Asia odmieniła moje zycie na jeszcze lepsze !
Ewa, przyłaczę się do Twojej listy

- nie umiem grac w nic, na rolkach umiem
- gadać mogę dlugo tylko do znajomych osób , moze być duża grupa
- ceo też nie jestem
Ludzkośc wcale nie ma przerąbane, bo wychowałaś fajne dzieci !!!!!

Kajka pisze...

To być "tu i teraz" mam wyssane z mlekiem ... hmmm,od taty ;) On też podchodzi do wszystkiego (chyba) ze stoickim spokojem. Czego nie przestawi to obejdzie, a jak się nie da to trzeba polubić. To w sumie wygodna pozycja do życia tylko troszkę hamuje rozwój.

Cuilwen pisze...

no widzicie, a ja sie musze wszystkiego w pocie czoła uczyc ;)

Unknown pisze...

ja też się Ewa nauczyłam :) fajne to. A rozwoju nie hamuje, wręcz przeciwnie. W ciągu dwóch lat czuję, że mi się rozwinęłam więcej, niż w ciągu ostatnich 10 lat :0

Unknown pisze...

wczoraj kupiłam sobie ucztę dla mojej duszy, czyli coaching i coaching extra. Otwieram, a tam reklama nowej książki http://www.czarnaowca.pl/duchowosc/praktyka_uwaznosci_dla_poczatkujacych,p1291651622

poszperam, może będzie w wersji elektronicznej, bo miejsca nie mam na kolejną książkę, póki co :)

Cuilwen pisze...

ja mam coś o tym, jakby co to moge się podzielić :)

Unknown pisze...

a jeśli masz i chcesz się podzielić to bardzo proszę :)