Zasadniczo, na wszystko jest już za późno.
Pani z powyższego tekstu ujęła sprawę bardzo trafnie.
Nie znam niepracującej matki, która nie zalecałaby swoim córkom trzymania sie pracy zawodowej.
Ja również będę to zalecać moim i wspierać je wszystkimi siłami.
Czy żałuję? Tak i nie. Czasami. Kiedy patrzę na sukcesy innych. A przez "sukcesy" rozumiem rozwojową, satysfakcjonującą pracę. Kiedy w przelocie muskają mnie czyjeś rozpostarte pędem skrzydła ;) Podnoszę głowę znad zalanej soczkiem podłogi i zamyślam się na chwilę.
Mogłam wybrać inaczej? Mogłam, ale nie chciałam. Moja kariera zawodowa zaczęła się marnie. Pracę w dużej firmie przypłaciłam nerwicą i kilkumiesięcznym leczeniem neurologicznym.
Na oklapłym rynku pracy nie było szans na zmianę. Przyszedł czas na decyzję o dziecku, z ulgą zaszłam w ciążę, mając poczucie misji i doniosłości tego co robię, nie wiedząc, że w pewnym sensie maszeruję z deszczu pod rynnę. Bo nikt nie przyjmie do nowej pracy matki małego dziecka (jeśli matka nie jest wykwalifikowanym ekspertem w jakiejś dziedzinie, a ja nie jestem). A potem już poszło. Drugie dziecko, trzecie, nawrót depresji.
I oto jestem tu, gdzie jestem. Czegoś brak, ale kiedy myślę, analizuję i rozważam, przypominam sobie nieustannie, że zrobiłam to, co w danej sytuacji uważałam za najlepsze.
Wybaczyłam sobie. Po to, żeby móc ze sobą żyć.
A że smutno? Mój Boże, życie rzadko jest radosne. Niech będzie, jak jest. I tak wszyscy skończymy tak samo, niezależnie od życiowych osiągów.
17 komentarzy:
Coś w tym jest...ja również mam dość często takie przemyślenia. I tak myślę, co dalej? bo kiedyś dzieci już nie będa wymagały takiej opieki, to co wtedy, gdzie szukać pracy, jak atrakcyjny wiek dawno za nami. A bycie całe życie w domu....? no niekoniecznie.
Ale przeca Ty pracujesz??
Ewa, moze pocieszę, może nie. Znam kilka kobiet z wielkimi sukcesami zawodowymi.
Większosc z nich
a. albo nie ma dzieci, bo nie chciała/nie mogła, teraz za pozno nawet na incvitro, czy adopcję. Psychicznie z nimi kiepsko, usmiechają się, ale w srodku kurwica je zalewa
b. nie spotkały odpowiedniej osoby i są samotne. I szlag je trafia
c. są już dawno po rozwodzie, bo mąż/partner nie wytrzymał sukcesu i rywalizacji z żoną, mają poczucie klęski
d. Mają udane Zycie zawodowe i domowe, ale nie zdają sobie z tego sprawy i narzekają na to co mają
Jedyny plus tych sukcesów zawodowych (a zarazem finansowych), że emeryturę dobrą będą miały.
Ja tylko żałuję jednego. Że nie słuchałam Babci i rodziców. Miałam iść na medycynę, a poszłam za głosem serca i wybrałam filologię włoską. Największy i jedyny mój błąd życiowy, którego tak żałuję i nie jestem w stanie go już naprawić.
O, Patrycja, co do medycyny to pełna zgoda, ja tez mialam iśc a nie poszłam, wybrałam łatwiejsza opcję ;) I teraz kupa ;)
Mnie jest trudno zrozumieć smutnych bezdzietnych, bo mnie jest ze soba na ogół dobrze, nigdy nie uważałam dzieci za cel i sens życia. Owszem, miec rodzine jest na pewno fajnie, ale nie miec rodziny tez może być fajnie. Przez prawie rok lekarze mówili, że nie mogę mieć dzieci, miałam kloppoty z hormonami. I nigdy nie mialam poczucia klęski z tego powodu, nie to nie i już. OK.
A potem zaszłam w ciązę bez specjalnych staran ;) I też OK. ;)
Owszem mam prace, ale w mojej branży im ktoś młodszy tym lepiej. I nie, nie nie - to nie branża porno:)
ale to dopiero kolo czterdziestki przychodzi straszny smutek z powodu braku dzieci :)
Ewa, ja wierzę, że w życiu nie można mieć wszystkiego :) i ważne, żeby sobie umieć wybaczyć, a nie obwiniać o obecny stan rzeczy. jak masz dobrą, satysfakcjonującą pracę to rodzinę widzisz głównie na obrazku. jak masz dzieci to robotę widzisz wszędzie dookoła siebie tyle, że nie wpływa to pozytywnie na stan konta. generalnie nikt nie ma tak w 100% idealnej sytuacji. ja lubię mieć ludzi dookoła siebie i mam nadzieję, że produkcja się opłaci, że tak powiem, i że te ludzie będą całkiem fajne ;)a co do niezależności to tak, fajna rzecz, ale trzeba być tego świadomym jak się podejmuje decyzje o własnej edukacji, a tego jakby zabrakło z przyczyn niezależnych ode mnie. ot ciężko coś radzić jak się wychodzi z systemu gdzie czy się stoi czy się leży 2 tysiące się należy ;P
MF - hahahahahahahahahahaha! LOL
Kasia, totez ja sobie wybaczam ;)
dziś wybaczanie idzie mi calkiem sprawnie, bo dzieci były większość dnia poza domem ;)
Patrycja, nie wiem na ile to parcie na dzieci wynika z wewnętrznej chęci a na ile z oczekiwań środowiska. Bo jak czlowiek naokrąglo slyszy, że ma sie rozmnażać a jak nie, to bedzie nieszczęśliwy, to w koncu pewnie sam zaczyna w to wierzyć.
Po prostu nie umiem sobie wyobrazić czegos takiego. Pustkę albo sie ma w sobie albo nie. Ja mam troje dzieci a czasami czuję taką pustke i rozpacz, że gdyby mi starczyło odwagi i sily to powiesilabym się w łazience na pasku od szlafroka. dzieci przed tym nie chronią. Nic przed tym nie chroni. To tylko nam sie wydaje, że jeśli coś tam, to bedziemy czuć się spełnieni. Otóż niekoniecznie.
Poza tym dla każdego spelnienie oznacza co innego i szukanie uniwersalnej recepty na spełnione życie (rób karierę/ rozmnażaj się/ baw się/ twórz/ cokolwiek innego), jest z góry skazane na porażkę. Tak mi sie wydaje.
Sens życia, jesli w ogóle jakikolwiek jest, wydaje mi się że jest poza dziećmi. Poza pracą również, żeby nie było.
Ewa, zgadzam się z Tobą. Dla każdego tym sensem będzie coś innego, i nie ma złotego środka. Wiadomo, że nacisk na prokreację jest b. duży, i wszędzie kuszą, że jest tak błogo, slodko. Faktycznie jest inaczej, ale kijem Wisły nie zawrócisz. Sens leży gdzieś indziej... i to cała zagadka.
Pustkę albo masz w sobie albo nie - 10000% racji. Ja nigdy nie czułam się samotna, mimo, że fizycznie nieraz byłam.
No i cały wic w tym, żeby dla siebie odkryć ten sens zanim bedzie za późno, bo potem człowiek sie budzi pewnego dnia z reką w nocniku ;)
I żeby miec świadomośc, że to, czego chcemy jest NASZE, wypływa z NASZYCH przekonań i potrzeb a nie z oczekiwań naokoło.
Kurna, czytam to, co napisałam i brzmi jak cytaty z Paolo Coelho. Nie jest dobrze ;)
Wiesz Ewuś, a ja mam nieodparte wrażenie, że bez dzieci to byś z tego paska już niestety skorzystała :(
Wiesz, że mozesz mieć rację ;) Ale możesz i nie mieć :D nigdy się nie dowiemy ;)
Prześlij komentarz