niedziela, 21 września 2014

Pod psem

Niedzielny poranek. Megadół.
Za oknem mgła i ponurość, co po ostatnich słonecznych tygodniach jest dość nieprzyjemne. Myślę - trzeba się ruszyć, brzydko czy nie, bo jeśli zostanę w domu, stanie się coś złego. Mnie się stanie.
Zebrałam się i poszłam do skate parku poćwiczyć jazdę na rolkach. W bliższej okolicy nie ma gdzie jeździć, wszystko jest wybrukowane kostką bauma, na której tracę równowagę, telepie mnie, a potem głowa mnie boli. Więc park, czy też, jak kto woli, plac zabaw, bo na prawdziwy park to nie wygląda. Tam jest asfaltowa alejka, w sam raz do nauki.
Najbardziej lubię ćwiczyć w weekendy rano, kiedy nie ma jeszcze ludzi. Nie biegają dzieci, nie promenują mamy z wózkami, nie trzeba kombinować jak tu kogoś ominąć, kiedy się jeszcze średnio panuje nad rolkami. Lepiej się czuję, kiedy nikt na mnie nie patrzy.

Ale rano, świątek, piątek czy niedziela, przychodzą tam ludzie z psami...
Psy, nie bójmy się tego powiedzieć, obsikują latarnie, ławki, sprzęty oraz srają na trawniki. Niektórzy właściciele sprzątają. Większość nie. Ten, kto choć raz w życiu czyścił dziecko z psiego gówna, wie, o czym mówię.

Psy szczekają i warczą na siebie nawzajem. Rzucają się na przejeżdżających rowerzystów, biegaczy albo... no właśnie, na przykład na mnie. Pies, który bardzo chciał mnie dziś zaatakować, na szczęście był na smyczy. Ale kagańca nie miał, więc, gdybym była nieco bliżej, nie wiem czy właściciel zdążyłby go odciągnąć :/

Wielu ludzi puszcza psy bez smyczy i bez kagańca. Zdarzało mi się już nieruchomieć i z duszą na ramieniu czekać aż jakiś idiota przerwie pogawędkę ze znajomymi i pofatyguje się odciągnąć ode mnie swojego kundla, który rzucał się na mnie i szczekał (miałam tę wątpliwą przyjemność dwukrotnie).

To samo zdarza się kiedy biegam wieczorem -  psy. Ale przy bieganiu czuję się pewniej, nie mam na sobie dodatkowego sprzętu, utrudniającego ruchy. Jeśli któryś mnie zaatakuje, i (nie daj Boże) użre, to pożałuje, i sierściuch, i jego skretyniały pan, który puszcza zwierzę bez smyczy.

Wszystko to sprawia, że nie odczuwam już żadnej sympatii do psów, ich właścicieli ani do życia w mieście. A poranny czy wieczorny trening tracą część swego uroku.

Ludzie, myślcie. To nie boli.
Smycz, kaganiec i sprzątanie po swoim psie. To takie proste.


I jeszcze tylko tematyczny komiks na dziś:


12 komentarzy:

spektrum koloru pisze...

podzielam niechęć do psów. koty. tak, koty są miłe ;) i zazdroszczę woli zebrania się z rana...

Cuilwen pisze...

W ogóle im jestem starsza tym mniej lubię zwierzęta.

Cuilwen pisze...

Znaczy lubię, owszem, jak wspominałam na fejsie - najchętniej z grilla ;)

spektrum koloru pisze...

w ogole to mysle ze jak sie ma tyle dzieci to sie malo co lubi :P

Cuilwen pisze...

Hahahahahaah, tak, to zdecydowanie ma wpływ :D

Cuilwen pisze...

A wiesz, wola zebrania się z rana to nie tyle wola co konieczność - od siedzenia w domu dostaję szału. Nie wiem jak wytrzymałam tyle lat uwiązania.
Dobrze, że Mąż ogarnia dzeciory, to mogę sobie wyskoczyć tu i tam. Ogromnie jestem mu za to wdzięczna.

Cuilwen pisze...

Ludzie mogą sobie hodować co chcą, nawet aligatory. Byle wyprowadzali je na smyczy, w kagańcu i po nich sprzątali.

spektrum koloru pisze...

odkad poszlam do pracy, kazdy pełny dzien z nimi w domu to istna meka. mam za soba 3. nie wiem, tak samo jak Ty, jak ja dalam rade tyyyle lat...

Cuilwen pisze...

Człowiek sam nie wie do czego jest zdolny ;)

Unknown pisze...

Dwa dni mnie nie bylo, tyle sie dzialo. Ten pan to moze owczy maz :) wiem tylko z fb o incydencie. Dziad. Ja kocham zwierzaki, pod warunkiem ze maja smycze, kagance. W mojej dielnicy jest moda na pitbule. Pitbule bez kaganca i smyczy. Ile razy stawalam jak slup soli. Uwage sie boje zwrocic bo wlasciciele psow czesto sa do ńich podobni, serio sie ich boje :(

Unknown pisze...

Cos mi sie popsulo, nie pojawia sie na ekranie, to co pisze :(

Cuilwen pisze...

Nic Ci się nie popsuło, chwilowo włączyłam moderowanie komentarzy :) Muszę zatwierdzić, żeby się pokazał :)