poniedziałek, 20 października 2014

Ten dziwny moment...

... kiedy siedzę razem ze swoją sześciolatką na przystanku koło kiosku. Zbliża się matka z chłopcem podobnego jak sześciolatka wzrostu i, na oko, w podobnym  wieku. Chłopiec widzi na wystawie słodycze i zaczyna szarpać matkę za rękaw, żądając czegoś słodkiego. Matka odmawia zakupu. Chłopiec zaczyna wrzeszczeć. Matka milknie i usiłuje go odciagnąć. Chłopiec siada na chodniku, zaczyna wierzgać i krzyczeć. Matka stoi w katatonicznym bezruchu, ze śmiercią w oczach.

Całe zajście obserwuje moja córka, machając zwisającymi nogami i flegmatycznie żując mini-marchewki. Uśmiecha się półgębkiem, jakby zakłopotana i komentuje "oj, ale ten chłopiec źle robi, to nieładnie się tak zachowywać". Dziękuję ci, córko. Jak to dobrze, że przynajmniej w miejscach publicznych wiesz jak się zachować. Na ogół. ;)

W mojej głowie szybki przemarsz myśli:
- biedna ta kobieta, współczuję jej, przerąbane
- gdyby to było moje dziecko, prawdopodobnie bym je zabiła
- niech on przestanie wrzeszczeć, Jezu, głowa mnie boli
- czemu ona nic nie robi??? Może nie wie co?
- Ciekawe co by sie stało gdybym podeszła i go nastraszyła. Może by ucichł.
- JAK DOBRZE, ŻE TO NIE MOJE
- moje dzieci tak nie robią, może nie wszystko spieprzyłam?

i ostatnia tryumfalna asocjacja:
- me rodzone dziecko wzgardziło dziś rogalikiem 7Days z nadzieniem kakaowym i zażądało paczki mini-marchewek oraz czerwonej papryki.
Może i zapomniałam zapłacić za rytmikę i zapakować zdjęcie do legitymacji, ale nic to.  Nie wszystko stracone. ;)


3 komentarze:

MF pisze...

No z pewnością nie wszytsko stracone, i zakaz takiego myślenia :) Dzieciaki rosną, będą się coraz lepiej ogarniać, zobaczysz coraz wieksze światełko w tunelu :)

Kajka pisze...

He, he, he, marchewki powiadasz? U nas marchewki zabijają i są trujące ;)

Cuilwen pisze...

No wiem, że to niezdrowe takie myslenie, ale tak mam - percepcja czarno-biała. Albo wszystko cudownie albo wszystko do doopy z przewagą doopy ;)

Marchewki je tylko moje średnie dziecko. Najstarsze nie lubi, najmłodsze na widok warzyw i owoców ucieka z krzykiem ;) Ale przynajmniej średnia je, taka moja pociecha ;)