poniedziałek, 14 grudnia 2015

Małgorzata Halber - "Najgorszy człowiek na świecie"

Kiedy dobra koleżanka pożyczyła mi tę książkę, ze słowami: "Rzuć wszystko i czytaj to!" byłam zaintrygowana, ale bez przesady. Okazało się, że koleżanka miała rację, cokolwiek czytałam w tamtym momencie, było gorsze od Halber.
To jest książka wiwisekcyjna. Pruje flaki. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek czytała coś tak boleśnie prawdziwego, coś z czym mogę się tak mocno utożsamić. Pisana w pierwszej osobie historia Krystyny - alkoholiczki  i narkomanki i jej prób zerwania z nałogiem wwierca się w czytelnika bez znieczulenia, pobudza do płaczu, czasem śmiechu i zdumienia: "Ja też tak mam!".
Nie mogłam nie pomyśleć o przesłaniu książki dr Gabora Mate "In the realm of hungry ghosts", najlepszej (moim zdaniem) analizy mechanizmu powstawania uzależnień. Niewielu z nas powędruje drogą Krystyny - alkoholiczki i narkomanki. Ale niemal każdy z nas nosi w sobie ten sam głód, tę samą pustkę i lęk, dlatego emocje, tak świetnie odmalowane przez M. Halber wspólne są nam wszystkim. Bardzo uniwersalna lektura. I wyczerpująca. Kibicujemy Krystynie, zaplątanej w polski system opieki zdrowotnej, poznajemy jej terapeutów, którymi miałoby się ochotę solidnie potrząsnąć, obserwujemy zwycięstwa i porażki. Nie ma lukru, nie ma słodyczy i amerykańskiego uśmiechu oraz hurraoptymizmu i mentalności sukcesu. Jest bure linoleum, dziwni ludzie, wątpliwości, lęk i niepewna przyszłość.

"Nie masz osobowości człowieka sukcesu.
Preferujesz życie bez wychodzenia z domu.
Lista osób, od których jesteś gorszy nieustannie się wydłuża.
Jedyne co cię pociesza, to fakt że inni też muszą żyć.
Jesteś Bohaterem."

Małgorzata Halber jest również autorką rysunków z Bohaterem czyli "obrazków o tym jak się w środku czujesz, ale nikomu przecież nie będziesz tego mówić". Bardzo je lubię.
Ostatnio wydano "Kołonotatnik z Bohaterem", który od razu nabyłam i mam na biurku. Służy mi za przypomnienie, że wielu ludzi ma tak samo jak ja. I że to jest ok :)


3 komentarze:

Kaja pisze...

czytałam i płakałam. To była książka o moim objadaniu się na smutki.
Była jedną z kilku rzeczy, która popchnęła mnie do zmiany.
Dziś ważę 11kg mniej niż przed ciążą, a trzecie kończy w czwartek rok :))
(a dopiero była noworodkiem, a ja wpieprzałam po 3 Twoje brownie tygodniowo!!!)

Cuilwen pisze...

Świetna, świetna książka.
Ściskam i gratuluję :D Jejkuuu, no właśnie, dopiero co pisałaś że masz nowego rodka a tu proszę :D

Cuilwen pisze...

Książka przezacna, ale chyba tylko dla ludzi o mocnych nerwach. Nie każdy jest w stanie tak pójśc na czołowe ze swoimi demonami, trzeba sporo odwagi, bo zmiana jest nieprzyjemna i boli.