wtorek, 29 marca 2011

Zabalsamowana

Clannad - The Golden Ball. Kolorowy plasterek na popękane cor, cordis.

Clannad - The Golden Ball

Rozkład postępuje. Gorączka dobija mi do 39 stopni. Gardło, zatoki, kaszel, zawroty głowy, ból uszu, krew z nosa - wszystko jak zwykle. Od wysokiej temperatury boli mnie nawet skóra na twarzy.

Położyć się do łóżka, dostać ciepłą herbatę i w spokoju posłuchać muzyki albo poczytać - moje maleńkie, cichutkie marzenie.

Ze zlewu tymczasem wygląda stos brudnych garów, pranie w pralce niedługo mi zgnije jeśli znowu zapomnę je rozwiesić (może ktoś podpowie jaki sensowny argument który pomógłby mi wybłagać u męża nabycie suszarki, nie mogę się o to doprosić od lat), po domu hasają trzy panienki - dwie chore i jedna nie moja, ale nie mniej przez to męcząca. Łazienka domaga się gruntownego czyszczenia, trzeba wymyślić i ugotować obiad na jutro, stos prasowania osiąga powoli masę krytyczną. A ja nie mam już siły.

I w dodatku obudziłam się dziś ze skurczami i bólem brzucha, który nieźle mnie wystraszył. Od rana mam natrętne myśli o sączących się wodach płodowych :/ Chyba dla spokoju ducha przy najbliższej okazji zaopatrzę się w aptece w test na wykrywanie wód, drogi jak cholera, ale na izbę przyjęć przecież z trójką dzieci nie pojadę...

Edit 17.51: Ania skarcona za przycięcie Zuzi palców wybuchła właśnie radosnym śmiechem i zaczęła tańczyć po pokoju, przyśpiewując sobie "mama jest głupia, mama jest głupia!". Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że moje potomstwo nadawałoby się czasami do reklamowania prezerwatyw.

4 komentarze:

Małgorzatka pisze...

Dziżas....
Tzn z tymi skurczami. Ale mnie też brzuch pobolewa w tych tygodniach. Ostatnio miałam stany euforii, chodziłam wszędzie, biegałam, sprzątałam, prałam,gotowałam wszystko jakby naraz. Ale dziś padłam. Ból głowy, totalna niemoc, nie ruszam się.
Kuruj się kochana,
no kurcze blade!

Ja nie mam ani zmywarki ani suszarki do prania,codziennie rano spędzam ok 3-4 godziny na odgruzowywaniu mieszkania, myciu stosu garów i gotowaniu. Rzygać się chce.

Cuilwen pisze...

Zaiste chce się. Ja mam zmywarkę, ale większość garów, których używam akurat się do zmywarki nie nadaje... A za suszarkę to bym się chyba sprzedała, przy dwójce dzieci i dwójce dorosłych ilości prania są koszmarne a zaraz będzie nas więcej. Nie mam gdzie tego wieszać, w mieszkaniu można wodę pić z powietrza, wilgotność chyba mamy ze sto procent jak w Kongo.

Stany euforii też miewam, i chyba przerażają mnie jeszcze bardziej niż doły :/
Trzymaj się, odpoczywaj i bądź dla siebie dobra... Zaczynam odkrywać tę prostą prawdę, że jeśli same o siebie nie zadbamy to nikt inny tego nie zrobi.

Małgorzatka pisze...

Ano. Dziś poprosiłam o pomoc, bo prawie już po ziemi pełzałam no i "pomoc" nadeszła ale jak się okazało musiałam zrobić milion dodatkowaych czynności, których bym nie zrobiła będąc sama(przebierz ją, ona jest głodna, zimno jej, ona chce pić,ona to,tamto) no koszmar(i to nie teściowa,oj nie,to moja rodzina). Na spacerze spotkałam również mojego fadera,myślę sobie "WYBAWIENIE" ale gdzie taaaaam. Musiałam przejść dodatkowe km, bo dziecko musi być na polu."ale jak to źle się czujesz? Co masz na twarzy?" (pryszcze). I koniec tematu. Myślę sobie, że lepiej byłoby mi samej,bo od tej pomocy dostałam migreny i wymiotów.

A euforia mnie trzymała od soboty do wczoraj, urządziłam nawet przyjęcie urodzinowe dla męża (nigdy wcześniej żadnego, w życiu) i poszłam na pobranie krwi(przez zeszły tydzień nie mogłam się w ogóle zebrać). No i myślę sobie w tym euforycznym transie ale jestem super dzielna, ale jestem normalna, chyba każdy by chciał taką żonę. A tu dupa.
Po takich stanach to ja czuję się trochę jak na kacu, nawet mam wyrzuty sumienia. Ręce mi się trzęsą, wszystko wyprowadza z równowagi-wtedy tego nie było. Nawet podgrzanie zupy to dla mnie ciężka czynność a co dopiero zrobienie ciasta,sałatek i innych dań w jeden dzień. Dziwne to wszystko. Niezbadane są możliwości mózgu.

Cuilwen pisze...

Jak jest źle to i pomoc wkurza i brak pomocy :/

W euforycznym transie naprawdę jesteś dzielna i możesz dużo. Ale upadek poeuforyczny po prostu rozgniata na placek :/ Trzym się...