poniedziałek, 11 lipca 2011

Dokumentacja foto

Nastał wieczór, nikogo nie muszę obsługiwać przez najbliższe 8 do 10 godzin. Błogość. Wewnętrzny jest spokojny, może aż nazbyt. Nie mam sił na walkę z atakami paranoi na różnych tłach, więc staram się myśleć pozytywnie, co wychodzi mi... średnio. W chwilach zmęczenia jestem mało odporna na wytwory własnej imaginacji, myślę za dużo, czuję za bardzo, przeżywam za mocno. I okropnie się denerwuję.
Za oknem muzyka z (nie)wesołego miasteczka, przerywana łomotem, stukaniem i pełnymi emocji "kuu**aaaaa! i " ja pier**lę!". Niektóre z maszyn są najwyraźniej składane do transportu. Czyżby promyczek nadziei? Może skargi do gminy przyniosły jakiś efekt? Uwierzę jak zobaczę.
Tymczasem kilka fotek z dzisiaj. Dziewczynki były trudne do zarządzania, ogólny, za przeproszeniem, burdel, bardzo im się podoba. Szalały na poskładanych materacach aż padły:


Próbka tego, jak wygląda teraz nasze mieszkanie. Wszędzie folia malarska, pył i syf. Panowie stwierdzili, że tak popękanych ścian jeszcze nie widzieli. A osiedle ma raptem dwa lata :/


 Nie mogłam się oprzeć - oto facet, z którym dziś spędzę noc :) Lubi pieszczoty, nie jest wymagający i szalenie miło się go przytula :) I sprawnie likwiduje pająki oraz inne robale, co ma niebagatelne znaczenie dla mojego dobrostanu.


Wątpię, żebym dziś dobrze spała, ostatnio systematycznie miewam koszmary, pewnie z nerwów. Dobrze, że mam takie miłe w dotyku towarzystwo :)

Brak komentarzy: