Starość nie radość, chciałoby się rzec. Czemu starość? Bo jak inaczej nazwać stan, w którym człowiek, obudziwszy się rano, cieszy się, że dziś nic go nie boli? Takiej przyjemności dane mi było dzisiaj doświadczyć.
Gdybym była wolnym człowiekiem, zaparkowałabym się w taki dzień na balkonie, jak jaszczurka absorbując pozytywną odsłoneczną energię i wygrzewając stare kości, najchętniej z książką w ręku i muzyką na uszach ;) Nie dla mnie jednak takie przyjemności, smycz mam za krótką.
Szukam innych powodów do uśmiechu, tu w sukurs przyszedł mi niezawodny Tuwim :P Perełka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz