Mateo jest coraz sprawniejszy. Wspina się jak makak na wszystko co ma w zasięgu rąk. Doprowadza mnie na skraj absolutnej rozpaczy i załamania...
Włazi na wannę i zrzuca do niej wszystko co napotka po drodze (zabawki, butelki z płynami do czyszczenia, papier toaletowy itd.).
Ściąga pranie z suszarki i rozrzuca po podłodze.
Wchodzi do spiżarnianej szuflady i wyrzuca z rozmachem zawartość. Kiedy przyłapałam go noszącego z namaszczeniem po korytarzu słoik ogórków konserwowych, zabrałam stamtąd wszystkie potencjalnie niebezpieczne rzeczy. Musiałam je gdzieś upchnąć oczywiście. Brakuje mi miejsca...
Komputer taty jest ulubionym celem ataków.
Biurko sióstr jest szalenie interesujące. Można z niego pozrzucać tyle fajnych rzeczy!
Najlepsze na koniec... Po krześle wspina się na stół kuchenny i jak po sznurku tupta prosto do półki z przyprawami. Usiłuje je powyrzucać na podłogę. Muszę zamykać drzwi do kuchni, ale kiedy Matju natyka się na zamknięte drzwi, wpada w ciężką depresję, kładzie się na podłodze i rozpaczliwie krzyczy.
Przede mną kolejny Dzień Świstaka :) Iii-haaaa!
Shakira w sam raz na dzisiaj :P
< 3 < 3 < 3 LOFF LOFF
3 komentarze:
wchodzenie na stół, u mojego dziecka starszego zaczęło się dopiero jak miało 2 lata ;p i trwa do dziś:P Tom na razie ma fazę rozrzucania tylko:P generalnie czas spędza na moich rękach :/
To już chyba wolę żeby Matju łaził gdzie chce... ;)
Ło matko! a ja myślałam, że mój Młody jest kamikadze biega po kanapie i rzuca się twarzą na poduszki... ;)
Prześlij komentarz