Po mojej lewej stronie, na kanapie szaleje pięcioro dzieci. Troje moich i dwie nie moje.
Żeby nie zgłupieć doszczętnie, zakładam słuchawki...
Na repeat i tak głośno, jak się da.
Wyobrażam sobie...Ja po takiej nalocie dzieciorów,nie mogę dojśc do siebie-psychicznie i fizycznie,a i lokum również.Stosy zabawek poroznoszona wszędzie...lepiąca podłoga...itp.itd. Nie wiem dlaczego będąc młodą mężatką,myśląc o dziecku,pragnąc go najbardziej na świecie nie przyszedł mi do głowy takowy obraz...wrzasku,brudu i wkurwienia...No cóż...Rzeczywistośc szybko zweryfikowała moje złudne pojęcie o macierzyństwie:)
Bo widzisz, nikt nas nie ostrzega ;) Wszyscy tylko pieprzą o słodkości radości i uśmiechu fasolinki, który to uśmiech nam wszystkie trudy wynagrodzi :P
2 komentarze:
Wyobrażam sobie...Ja po takiej nalocie dzieciorów,nie mogę dojśc do siebie-psychicznie i fizycznie,a i lokum również.Stosy zabawek poroznoszona wszędzie...lepiąca podłoga...itp.itd.
Nie wiem dlaczego będąc młodą mężatką,myśląc o dziecku,pragnąc go najbardziej na świecie nie przyszedł mi do głowy takowy obraz...wrzasku,brudu i wkurwienia...No cóż...Rzeczywistośc szybko zweryfikowała moje złudne pojęcie o macierzyństwie:)
Bo widzisz, nikt nas nie ostrzega ;) Wszyscy tylko pieprzą o słodkości radości i uśmiechu fasolinki, który to uśmiech nam wszystkie trudy wynagrodzi :P
Prześlij komentarz