wtorek, 30 października 2012

Bal

Halloween pcha się do Polski drzwiami i oknami. Imprezy okolicznościowe odbywają się wszędzie - od firm po przedszkola. W naszym przedszkolu bal odbył się wczoraj.
W informacji, którą otrzymałam na początku miesiąca, napisane było "dzieci przebierają się za miłych czarodziei i miłe czarownice". No dobrze. Przebrać Średnią za miłą czarownicę, to może nie być proste. A tam, coś się wymyśli, stwierdziłam lekkomyślnie. Jestem mistrzynią prokrastynacji, więc dręczący temat przebrania odruchowo spychałam na bok. Dopiero w ostatni czwartek przed balem westchnęłam i udałam się do lokalnego sklepu z zabawkami w celu obejrzenia kostiumów.
Halouinowych strojów występuje w naszym kraju bardzo niewiele, a te, które występują, są koszmarnie niskiej jakości i kosztują majątek. Obejrzałam ze wstrętem strój czarownicy, o trzy rozmiary na Średnią za mały i kosztujący tak ze cztery razy tyle ile powinien. No cóż, nic z tego... Ale... Obok wisiała opaska z czymś, co przypominało czułki na sprężynkach. Za jedyne 6,90. Skoro nie może być czarownicy, to będzie biedronka. Trudno.
Kupiłam opaskę i poszłam do domu przemyśleć temat. Wspólnie z małżonkiem wykonaliśmy biedronkowe skrzydełka z kartonu po mleku oraz czarnego i czerwonego brystolu. Do tego czerwona sukienka i już. Może być.

Ciocie w przedszkolu malowały dzieciom buzie. Ania została przyozdobiona stosownymi kropkami ;)

Zdjęcia przedszkolne, jakość średnia, bo obiekty chyba się za szybko ruszały :P Skrzydełek nie widać dobrze, a one bardzo przepiękne, czerwoniaste w eleganckie czarne kropy. Małżonek wykonał kawał dobrej, precyzyjnej roboty :)











2 komentarze:

Marta pisze...

Śliczna biedrona!!! Czarownice mogą się schować.

Cuilwen pisze...

Dzięki :)