piątek, 2 listopada 2012

Zagwozdka

Co zrobić z dniem, który zaczyna się o 4.30? Jeszcze nie ma ósmej a już marzę o wieczorze :/ Gdyby nie dzieci, spałabym twardo, budząc się okazjonalnie i kontrolując upływ czasu.
Nie dadzą mi odpocząć. Sama z siebie nie mam siły na nic, choroba rozjechała mnie jak walec drogowy. Siedzę więc i trwam. Spełniam prośby dzieci. Walczę z opadającymi powiekami. Jeszcze dwanaście godzin.




2 komentarze:

Paulina pisze...

Pozwolę sobie na malutki OT: ciekawą masz lekturę ;) chyba nie szukasz w niej inspiracji? :D

Cuilwen pisze...

Hahahaha :P Nieeee, po prostu w ten sposób daję upust swoim chorym ciągotom do potworności ;) Książka dobra, polecam :) W sam raz na długie jesienne wieczory :P