poniedziałek, 21 stycznia 2013

Chemia rodzicielstwa

"Po kilku godzinach spędzonych z małymi dziećmi tęsknisz za spokojem. Co się z tobą dzieje? Jesteś w stanie regulować mózg dziecka jedynie przez taki okres. Potem sama potrzebujesz wyregulować swoje emocje. W ujęciu neuronauki jesteś biochemicznie rozregulowana. Twój układ regulacji pobudzenia również zostaje wytrącony z równowagi, co nasili uczucie stresu.
Jeśli czujesz się wykończona, zła i bliska wybuchu gdy dziecko zachowa się niegrzecznie, to znak, że jesteś biochemicznie rozregulowana. Zamiast posługiwać się wyższym mózgiem, by wybrać najlepszy sposób reakcji, zostaje uruchomiony system złości, zlokalizowany w niższych ośrodkach mózgowych. Wyższy mózg zostaje zalany przez hormony stresu i w rezultacie tracisz zdolność empatii i jasnego myślenia. Masz ochotę krzyczeć!"

"Jednym z najlepszych sposobów obniżenia poziomu stresu jest spędzanie czasu z życzliwymi osobami dorosłymi."

Oba cytaty pochodzą z książki "Mądrzy rodzice" ("The science of parenting") autorstwa Margot Sunderland.   Aczkolwiek książka jest znakomita i uważam, że powinna być dodawana gratis do każdego urodzonego dziecka, nie daje, niestety odpowiedzi na pytanie: co jeśli...
a) nie masz żadnej możliwości odczepienia się od dzieci;
b) osoby dorosłe, do których zwracasz się po wsparcie, pokazują ci plecy.

Jak mniemam, w takiej sytuacji pozostaje nadal sławić błogosławieństwo chemii organicznej, łyknąć pigułkę i ciągnąć swój wózek dalej.

Jakiś czas temu przeglądałam kolorowe pismo dla mam i w oko wpadło mi następujące stwierdzenie: "Opiekując się dwuletnim szkrabem możesz poczuć się zmęczona. Znajdź czas dla siebie: masaż, wizyta w SPA, kawa z przyjaciółką czy chociażby dobra książka poprawią ci nastrój i naładują pozytywnie na kolejne dni." Śmiech przez łzy. Kto to pisze? Narasta we mnie chęć pozwania do sądu redaktorów tych debilnych gazetek, wmawiających kobietom, że macierzyństwo to sama radość wypasiony wózek, pastelowe mebelki i wielce wskazane wizyty w SPA.



8 komentarzy:

Małgorzatka pisze...

"masz ochotę krzyczeć" buahahahahahahaha
żebym ja tylko miała ochotę krzyczeć!
ja mam ochote rozpierdolić sobie łeb na kawałki ;)

a gazetki są straszne.,ciarki mnie przechodzą na samą myśl.

Cuilwen pisze...

Łączę się w bólu, ja też mam ochote rozpierdolić, ale nie sobie tylko wszystkim dookoła ;)

Odkąd mam troje dzieci, oglądam te gazety jak jakieś osobliwe zjawisko. Są tak sztuczne, plastikowe, przesłodzone i fałszywe, że jestem autentycznie zdumiona bezczelnością ich twórców.

Natalijka pisze...

bardzo Ci dziękuję za te cytaty, może nie jestem aż taką wariatką jak myślałam. jestem ostatnio permanentnie wkurwiona, każde odstępstwo od normy zachowania doprowadza mnie do szału, nie mogę znieść hałasu, czuję się skrajnie przemęczona. zaczynam rozumieć dlaczego jest zakaz posiadania broni w naszym kraju.
gazetki są makabryczne. jak to możliwe że właśnie to kobiety chcą czytać?

Ka pisze...

Aaaaaaa, rozumiem!
już lecę.
Do spa!

spektrum koloru pisze...

a gdybys chociaz raz w tygodniu zaprosiła do siebie jakąs znajomą mame z dzieckiem? Wiesz, nawet jak dzieci wiecej, to jest szansa ze zajmą się sobą a wy sobie kawe/herbate i na spokojnie bedziecie sobie mogły powymieniac spostrzezenia w stylu 'ja pierdole, co za chujna' oraz 'mam juz, kurwa, dosc wszystkiego'
jest taka jedna, co ją znamy, w podobnej sytuacji, choc dzieci mniej, tylko mieszka, bez prawka, na muranowie...

Cuilwen pisze...

Rzufiu, myśl jest przednia i czasami tak się udaje i faktycznie jest lepiej :) Tylko właśnie, logistyka w stolycy jest trudna do ogarnięcia, ja niby mam prawko i samochód, ale na samą myśl o prowadzeniu auta robi mi się słabo, muszę się przełamać, wziac lekcje doszkalające i zacząc jeździć, to by mi znacznie ułatwiło życie :/ To jest jeden z moich najważniejszych celów na najbliższe miesiące. Tylko wszystko rozbija się o to KIEDY mam to robić, masakra, nie ma z kim bachorów zostawić :/

Cuilwen pisze...

Natalijka, nie jesteś wariatką, a jesli jesteś to jest nas co najmniej dwie, a jak znam życie to więcej ;)

Cuilwen pisze...

Ka, no widzisz, jak mogłaś zaniedbać taki ważny element macierzyństwa jak wizyta w SPA :PPP