Niskie ciśnienie, na zewnątrz ciemno, ponuro, zimno i śnieży (śniegu po kolana i niedługo nie da rady przejechać wózkiem), Matju chory, ząbkujący i czepliwie wyjący, pralka się psuje (boję się pomyśleć, co będzie, jak całkiem padnie) a na domiar złego tarczniki zeżarły mi moje śliczne anturium.
Niech mnie ktoś przytuli... :P
W taki dzień, gdybym była sama i nie miała dzieci, usiadłabym przed kompem i grała aż do całkowitego zresetowania mózgu. Bardzo mi tego brakuje. Wzdech.
Proszę, moja ulubiona muzyka z jednej z moich ulubionych gier :) Włączam sobie na pociechę :)
I jeszcze niezapomniane Diablo. Loff loff.
8 komentarzy:
oj tam, ja przy dzieciach przeszłam kilka gier ;p
olej system i graj:pp mąż wstaje o 2:00 w nocy grać do rana, ten to ma zdrowie....
ale dobrze, że pospałaś sobie dziś. Mnie też bierze:P
To idź jak Ci dzieci padną... Ja bym jeszcze pospała oj...
A grać sie boję, bo jak się mnie odrywa od gry to sie robię agresywna :P
ja nie umiem tak siąść i grać to dopiero jest starszne ;P
przytulam na okoliczność dodupnego dnia :*
Jak to nie umiesz, umiesz, każden jeden umi ;)
Dzięki :*
A moje dziecko, to mnie nawet prosi, bym "zagrała w Mario". Skarb, nie?
Zazdraszczam!!! :D
Prześlij komentarz