Nie dość, że dostałam go za free, to jeszcze został mi dostarczony do domu i złożony :) Darczyńcom najserdeczniejsze DZIĘKI!!! I megawielkie dzięki Kasi - pomysłodawczyni i organizatorce operacji "kojec" :D
Pierwszy kontakt:
Wyglada na to, że nowość spotkała się z akceptacją, przynajmniej na razie ;) Jak znam życie i dziecięce upodobania, nowość szybko się znudzi, ale to już Kluska problem, nie mój ;)
Na razie rysuje się przede mną świetlana przyszłość - możliwość, na przykład, odkurzenia (podłoga już chrzęści pod nogami) bez towarzystwa wyjca, uwieszonego u kolan albo na plecach. Albo odrobienia lekcji z Zuzią, bez mateuszowego krzyku i wyrywania jej ołówka z ręki. Błogość.
No cóż, wiem, że ograniczanie dziecku wolności jest bardzo nie continuum i amazońskie oraz afrykańskie plemiona nie torturują w ten sposób swoich potomków. Jak tylko przeprowadzę się do dżungli i zamieszkam w lepiance z krowiego nawozu, natychmiast się więzienia pozbędę, słowo honoru. Tymczasem jestem bardzo zadowolona ;)
16 komentarzy:
jesooo, ale on ma fajnie, chętnie wlazłabym do tego kojca i nie wychodziła przez tydzień. no może tylko do łazienki i na żarcie bym wyszła :D
zazdroszcze.. zo nigdy by nie poszła na taki układ... znam ją...
jeśli chodzi o te plemiona, to masz rację nie mając poczucia winy (bo nie masz ani kawałeczka, prawda!?) to tam nie mają takich ustrojst tylko dlatego ze dziecko wychowuje CAŁA WIOSKA więc wiesz... na Twoim miejscu kazda plemienna rdzenna matka by sie po prostu zabiła w miesiąc :P więc medal Ci, o matko! :***
No właśnie, nie mam poczucia winy dokładnie z tego powodu ;) Mamy bardzo inne warunki i potrzeby i tamtego stylu rodzicowania po prostu nie da się przełożyć na nasz tryb życia. Taki los ;)
Może i cywilizacja jest mniej zdrowa, ale za to mamy internet, książki i bieżącą wodę ;)
Tez bym weszła do takiego kojca... I spałabym, spała i śniła sobie przyjemne sny :)
No to teraz: long live przyprawy!
Jednak........ jakąś taką mam obawę........ przecież on chyba szybko nauczy się stamtąd wychodzić......?????
(przepraszam, musiałam to napisać...)
Tak, też mam taka obawę :/
Ale tak sobie myślę... W piwnicy chyba gdzieś mamy siatkę maskującą :P Przymocuje się od góry do tego kojca i już :D Byłoby prawdziwe więzienie :P
Ale jaka ulga móc go na chwilkę gdzieś wsadzić i mieć słodką pewność, że nie wylizie i nie nabroi, no mówię Wam...
Matko ale Ci dobrze! ja zakupiłam kojec na allegro jakiś czas temu ale moje dziecko wyje natychmiast po włożeniu do kojca tak że aż się zapowietrza. po przeprowadzeniu n598 tysięcy prób poddałam się. życzę z całego serca by Matju dał się więzić jak najdłużej :)
Jestem zdesperowana :) Serio, tak mnie ten młody wykończył, że nie wiem jak musiałby się drzeć, żebym się poddała ;)
Na razie siedział sobie całkiem długo w klatce, bawił się, wyglądał na zadowolonego. Był wyjmowany na żądanie, nie chciałam go traumatyzować pierwszego dnia, więc jeszcze nie kojarzy tego sprzętu z niczym nieprzyjemnym ;)
mega obszerny ten kojec więc może mu przypadnie do gustu!
hahah git. Włączyłam filmik a Hela pyta "czemu my nie mamy takiego?". Teraz opowiada z rozrzewnieniem:Tomek bedzie miał tamaautka, bedzie się bawił i spał i spał i spał:P
niestety u nas nie ma miejsca na taki kojec:( poza tym Tom do niego nie wejdzie,on nawet na stole się boi siedzieć, w pudle po zabawkach itd:/
Moje dziewczyny zapytały od razu: A możemy tam wejść?! Kiedy się dowiedziały, że nie, były srodze rozczarowane ;)
Matju nie protestuje, ale on właśnie wchodzi do wszystkiego - do pudeł, misek, wiader, niczego się nie boi. Najwyraźniej biedne dziecko potrzebowało jakichś ograniczeń przestrzennych ;)
O kobieto naiwna ;) Lekcje bez krzyku, hmmm. Pewnie z wyciem uwięzionego ;) I wiesz, w proporcjach to szanse Matju na rozwalenie kojca są całkiem spore, hihihihihi.
lekcje bez ataków :) Krzyk jakoś zniosę :)
Kojec to jest to, a wydaje się, że tak niedawno go poskładaliśmy; to już ze cztery lata będzie :)
Prześlij komentarz