Jedziemy samochodem. Bawimy się w literkowe zagadki. Jesteśmy przy literze "m".
Mąż: A co to jest - miękkie, żółte, jest w naszej lodówce i można nim smarować kanapki.
Ania: Masło!
Mąż: Bardzo dobrze! A co to jest - miękkie, żółte, jest w lodówce u babci i też można tym smarować kanapki?
Ania: Drugie masło?
Mąż: Nie, margaryna!
Ania się zamyśla.
Ania: Ahaaa! A u nas w pseckolu na tańcach dzieci tańcą taki taniec "margaryna"!
...eeeee margaryna!
***
Mocne postanowienie - przestać z siebie robić widowisko w środkach komunikacji publicznej ;) Kiedy jadę gdziekolwiek sama (dziś sama wracałam do domu), mam przyklejony do twarzy wariacki uśmiech oraz podryguję w rytm muzyki, która w uszach i duszy mi gra (dzisiejszy powrót sponsorował Armin van Buuren). Stłoczeni w autobusie/tramwaju, umęczeni po pracy ludzie patrzą na mnie jakbym się urwała z psychiatryka ;)
1 komentarz:
hhahahaha;P
Prześlij komentarz