czwartek, 9 maja 2013
Dzień Matki się zbliża
U nas 26 maja, w USA i Kanadzie w drugą niedzielę maja (co zdaje mi się bardziej roztropnym rozwiązaniem). Czas laurek rysowanych na kolanie, naszyjników z makaronu i ogólnej promiennej oraz lukrowanej szczęśliwości.
Jakie to szczęście, że są i ludzie, którzy nie owijają w bawełnę ;) Oto co znalazlam w sieci:
"Ten things I really F’ing want for Mother’s Day
1. I don’t want to wipe a single ass all day. I think all kids should have to hold their poop in on Mother’s Day. Now that would make it special.
2. I want brunch. But not with the whole frigging family. I want brunch with my other mommy friends. See ya, rugrats. Mommy’s coming back drunk on laughter and bloody marys.
3. I want to sleep in. But not with my hooligans shouting “MOMMYYYYYY!!!” at the top of their lungs and ramming one of those giant cannon thingies into the door to bust inside. To all the hubbies reading this: when the rugrats wake up, take them outside immediately. Not downstairs. OUTSIDE. That’s right, scoop them up in a football hold and rush them out the door. I’m F’ing serious. Change their diapers and their clothes on the front lawn if you have to. Just don’t let them wake my ass up.
4. I want a card. But not a stupid Hallmark card. I want one of those awesome homemade ones made with macaroni. Only I want the macaroni cooked and poured into a bowl and covered with a delicious cream sauce and paired with a giant bottle of red wine.
5. Jewelry jewelry jewelry. Unless it’s one of those stupid necklaces made with cheap plastic beads. None of that shit. Unless Tiffany’s is suddenly selling overpriced plastic bead necklaces. That can be returned for money. Because I don’t want to exchange it and the only thing I can afford is a stupid ass pen or keychain.
6. I want you to cook breakfast for me. In someone else’s kitchen.
7. I want to pee and poop alone. I will prepare for the day by downing a tanker truck full of liquid and eating ridiculous amounts of fiber.
8. I want chocolate. But not just any ole chocolate. I want the kind that someone has taken a fat Sharpie to and blacked out the F’ing calorie section.
9. I want a good present. Like one I’ll really like. It’s not the thought that counts. It’s MY thought that counts. And my thought should not be WTF?
10. I want ten “Leave me the fuck alone” coupons with no expiration date."
Oryginalny post TUTAJ.
Podpisuję się rękami i nogami oraz każdą inną częścią ciała ;)
O, i jeszcze jeden post w podobnym tonie :D
Jak dobrze wiedzieć, że ktoś, gdzieś, mnie rozumie!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Haha.... a jakie tam głosy oburzenia pod tym oryginalnym tonem! "to po co masz dzieci?" albo "jak tak mozna pisać???"
prawdziwe potępienie...
mnie oburza, że są ludzie, którzy nie rozumieją, że można marzyć o tym, żeby choć przez jeden dzień nie podcierać dziecku tyłka :-))))
LOL no bo przeciez matce nie wypada mieć takich brzydkich uczuć ;) Wszak wszyscy wiedzą, że podcieranie tyłków jest matczynym szczytem szczęścia i sensem życia, przyjemnością wręcz ekstatyczną, której wyczakujemy z niecierpliwością każdego dnia ;)
Ludzie są dziwni :D Przecież fakt, że nie lubie się babrać w kupie, albo że chce sie wreszcie do cholery wyspać, nie oznacza że nie kocham moich dzieci :)
Prześlij komentarz