Nie przepadałam za kinem, wolałam książki, ale to się powoli zmienia. Odkąd mogę opuścić rodzinę i udać się do CH Targówek na dwie samotne godzinki, kino znacznie zyskało w moich oczach :) W kinie mogę siedzieć sama, daleko od wszystkich, w ciemności nikt na mnie nie zwraca uwagi, nie muszę nic robić, tylko usiąść wygodnie i oddać się rozrywce. Rozrywce, dodajmy, niezbyt wysokich lotów, bo moje ulubione produkcje to klasyczne amerykańskie gnioty ;) Lubię i już, jestem zbyt wyczerpana żeby się kreować na yntelektualistkę. "Dobre" filmy mnie męczą, tego mi nie trzeba. Myślenie mi szkodzi.
Dziś obejrzałam "Wolverine". Dwie bite godziny wpatrywania się w apetyczną klatę Hugh Jackmana :D Czyż może być lepszy sposób na spędzenie przedpołudnia? ;)
Z każdego seansu wracam z utrwaloną w głowie listą filmów do obejrzenia. Na topie mam ten:
Łysy Matt Damon, mniam. Zapowiada się bosko.
8 komentarzy:
onienie takich filmow to ja nie lubię ;p;p
Czemu nie? :D
Każdy film jest ok, jak można go w SPOKOJU I OD POCZĄTKU DO KOŃCA obejrzeć.
Otóż to :D
A ja bym poszła!!!!!!!! z pocałowaniem rączki!
Goła klata Hugh Jackmana - - - tak jak piszesz!!!!
Mniam mniam, mówię Wam :D
Świruska! ;)
Ot, na co przyszło intelektualistom z trójką dzieci na stanie. Kina co prawda nie mam, ale książki, jakie czytam, wołają o pomstę do nieba ;)
Ale Zmierzch mi się w końcu znudził, jest nadzieja ;)
hahahahahaha :P To przeczytaj Greya :D
Prześlij komentarz