niedziela, 15 czerwca 2014

Beautiful Darkness

Dla niewtajemniczonych - "powieść graficzna" to komiks dla dorosłych. Poważniejsza tematyka, wysmakowana strona wizualna. Absolutnie nic wspólnego z komiksami o superbohaterach.

Wokół tejże powieści graficznej powstało sporo szumu. Musiałam poczekać dwa miesiące, na wydanie w języku angielskim, żeby się na własne oczy przekonać, czy słusznie.
Słusznie.
Z jednej strony chciałam jak najszybciej zakończyć lekturę i pozbyć się z głowy tego opowiadania i niewygodnych myśli, które wywołuje. Ale, kiedy skończyłam, natychmiast zaczęłam od nowa... I czułam się dziwnie.
Jest urzekająca. Bajka prawdziwa, czyli nie dla dzieci, piękna i mroczna (większość znanych nam bajek w swojej pierwotnej, nieuładzonej postaci, u naszych cywilizowanych dziecinek wywołałaby traumę i moczenie nocne przez 20 lat).

Subtelna kreska, pastelowe kolory, baśniowe postacie - coś, na co chciałoby się patrzeć bez końca. A do tego kontrastująca treść, jak pięść między oczy - osią świata tych drobnych, zwiewnych istotek, które obserwujemy, jest rozkładające się w lesie ciało małej dziewczynki.

Autorzy nie podają rozwiązań - nie wiemy skąd się wzięło ciało. Morderstwo? Wypadek? Nie dowiemy się. Trup jest zaledwie elementem scenografii, unoszącym się gdzies na skraju naszej czytelniczej świadomości, jak przypomnienie o nieuchronności śmierci (temat ostatnio bardzo mi bliski).

Widzimy mikro cywilizację maleńkich istot. Kapryśnych, po dziecinnemu ograniczonych, zachłannych, samolubnych i okrutnych. Niemal żadna z postaci nie widzi dalej niż czubek własnego nosa. Formują się efemeryczne związki, jak w kalejdoskopie powstają i rozpadają się układy. Zamknięci we własnych światkach bohaterowie nie widzą niebezpieczeństw i giną, impulsywni i nieprzewidywalni, zajęci walką o drobiazgi i zmiennymi humorami.

Widzimy rozpad tej "cywilizacji", jak rozkład zwłok, które dały jej schronienie. Nie da się nie myśleć o micie dzieciństwa, tej krainie szczęśliwości, którą każdy z nas chowa na dnie pamięci, a która, przy bliższym badaniu, zazwyczaj okazuje się kruchą bańką, pełną strachu, żalu i goryczy. Wystarczy przyjrzeć się temu, co dzieci robią sobie nawzajem, żeby zblakły kolory na naszych liftingowanych wspominkach. Chcemy chronić dzieci przed bezwzględnością świata, ale zapominamy, że bezwzględność już w ich świecie jest.

Nie da się nie wspomnieć "Władcy Much" Goldinga. Albo słynnego eksperymentu z lat pięćdziesiątych, przeprowadzonego w Robbers Cave State Park w Oklahomie, gdzie doszło do całkiem prawdziwej wojny dwóch "plemion" młodych chłopców na letnim obozie. Na myśl pcha się tez eksperyment stanfordzki, ta jakże niewygodna prawda, że w każdym z nas drzemie kat.

Świat, kiedy się nad tym zastanowić, jest dość ponurym miejscem. Nie pamiętamy o tym na ogół, bo tak jesteśmy zaprogramowani. Gdyby ewolucja nie wyposażyła naszych mózgów w generatory optymistycznych złudzeń, nie umielibyśmy żyć. Ale zło i okrucieństwo jest, przenika naszą rzeczywistość jak skomplikowany układ naczyń krwionośnych; niezależnie od tego czy będziemy chcieli je dostrzec, czy wybierzemy błogosławioną ignorancję.

Ta książka zmusza do otwarcia oczu, na chwilę na moment. Zachowania jej ślicznych bohaterów są przeraźliwe, bezwzględne, bezmyślne i przy tym jakże znajome. Kiedy rzeczywistość wokół zaczyna się rozpadać, bardzo szybko się przeciera cienka powłoczka cywilizacji, uprzejmości i wyuczonej dobroci, a pod nią jest czerń. Stajemy twarzą w twarz z obojętnością i okrucieństwem, nieodłącznymi częściami ludzkiej natury.

Ciekawe, że udało się tę ciemną materię uformować w coś tak harmonijnego. Opowieść i przepiękne plansze doskonale się dopełniają, autorzy nie odpływają za daleko ani do Wróżkolandii, ani w Krainę Szaleństwa.








Wiele obrazków sprawia wrażenie samodzielnych historii, rozsypanych puzli, spiętych zgrabnie w całość, za pomoca głównego wątku i głównej bohaterki (która sama w sobie jest postacią na tyle bezbarwną, że nie da się jej lubić i na tyle dobrą, że nie da się jej nie lubić).

Posmak, który zostawia ta lektura, jest daleki od słodyczy. Mimo to, ciężko się od niej oderwać.


Brak komentarzy: