Matju namyśla się i oznajmia: "Nie lubiem śtlach".
No właśnie, synku. Ja też nie :)
***
Właśnie rozciął sobie brodę, przy bliższym spotkaniu z kafelkami na podłodze. Dostał histerii i nie pozwolił nawet wytrzeć krwi ;) Kiedy zbliżałam się do niego z wacikiem, uciekał i wył "nienienienienienieeeee!!!".
Oznajmiłam, że trzeba nakleić plaster. "Nienienienienienienienieeeee!!!!".
Ponegocjowałam, pokazalam kolorowe plasterki.
Zgodził się wspaniałomyślnie. "No dobla, psiklej plastel, zieby nie boliło."
No przykleiłam. Ale sukces był połowiczny, bo krew kapała mu z brody a plaster kazał sobie przykleić na ręku ;)
10 komentarzy:
Dzielna jestes, ja na widok krwi slabne :)
Matju też dzielny :) zakładam, że po przyklejeniu plastra na rękę już nie bolało ;)
Oczywiście, że nie bolało, nawet powiedział "juś nie boli" :D
Nie wiem czy jestem dzielna, chciałam zostać lekarzem albo pielęgniarka :D
Ja tez mialam byc lekarzem, tylko ta krew :)
trzeba było zostać psychiatrą :D
Kto nie slucha ojca matki. Teraz psiej skory sie slucham :(
Oby tylko Matju nie szedł w ślady Kajtka ;) Mój jak tylko sobie coś zrobi zaraz woła "ale nie pojedziemi do śpitala, nie pojedziemi"
Mam nadzieję, że szpital nie będzie konieczny :D
To faktycznie dziecko gospodarskie, puścić i niech lata po podwórzu z kozami :)
Prześlij komentarz