czwartek, 29 stycznia 2015

Rzeczywistość wirtualna

Matju przychodzi do mojego pokoju. Pracuję. Katem oka widzę, że porusza się dziwnie, jakby nienaturalnie. Robi trzy kroki w stronę ściany. Zatrzymuje się twarzą do ściany. Zwrot na pięcie. Podbiega kilka kroków naprzód. Stop. Zwrot. Dwa kroki. Stop. Zwrot. I tak dalej.
Zza koszulki na plecach wystaje mu teleskopowa rączka kurzościerajki.
WTF?

Pytam: synku, co robisz?
Matju: Chodzę.
Ja: Ale kim jesteś?
Matju: Jestem jak w bajce u taty.
Idę do Męża, sprawdzić co robi. I wszystko jasne... Mąż gra w Wiedźmina II :D



Też bym pograła...

6 komentarzy:

Kajka pisze...

Uwielbiam się śmiać od rana z naszych dzieci ;)

Cuilwen pisze...

:D Tak, sa przezabawne :D I to je ratuje ;)

MF pisze...

A to może pograj wlaśnie?

Cuilwen pisze...

Nie mam jak, pracować muszę i uczyć się, a gry mnie wsysają tak, że robie się agresywna, kiedy ktoś mnie próbuje oderwać :D

Kiedy lata temu położyłam ręce na Heroes III, byłam sama w domu (jeszcze niezamężna studentka) i grałam tydzień bez przerwy, śpiąc po 2-3 godziny i żywiąc się Nutellą prosto ze słoika i wodą z kranu.
I było mi bosko. ;)

Unknown pisze...

a tej historii nie znałam :)

Cuilwen pisze...

to było dawno...