... kiedy zaczynam sie uważać za efektywną i względnie kompetentną matkę, dzieje się coś, co blyskawicznie uświadamia mi, że może niekoniecznie.
Na przykład rozespany trzylatek, wyciągnięty z samochodu o godzinie 20.30, z potencjalnym zapaleniem napletka (litości, znowu...), lekko odwodniony (nie było mamy pod reką, więc nikt nie pilnował, żeby dziecko piło) i cały dokładnie pokryty swędzącą i szorstką wysypką alergiczną (trwa od tygodnia, nie wiadomo na co).
Dziecko krzyczało przeraźliwie przez jakieś 30 minut bez przerwy aż zrobiło się sine, odmówiło picia, nie pozwoliło się umyć ani posmarować niczym tej wysypki, oraz w ataku kompletnej histerii i szału pobiło mnie tak, że poszła mi krew z nosa. Nie mam mu za złe, ewidentnie był w złej formie, aż się bidny trząsł. Najbardziej mnie boli, że nie mogę mu pomóc, bo zupełnie nie współpracuje. A nie jest to już niemowlę, które szybko i sprawnie można obezwładnić i oprawić wedle potrzeb.
W końcu udało mi się jakoś opanować sytuację i teraz Młody śpi, za co Bogu niech będą dzięki. Ale jestem pięć kroków bliżej do zawału.
Tak więc, za każdym razem kiedy zaczynam czuć promyk optymizmu w zakresie rodzicielstwa, kosmiczny porządek szybciutko sprowadza mnie do parteru. Taka karma.
7 komentarzy:
Dla mnie jestes wzorem nad wzorami, wiesz . Biedny Matju, kurcze znowu, dlaczego 😱😱😱 przytulammmm
A propos porzadku kosmicznego. Kiedy wypowiedzialam mysl, ze mam fajne zycie i jestem szczesliwa, natychmiast zostalam przywolana do pirzadku, kosmicznego porzadku. Sekunda i wypadek, operacja, trudny czas 😰😰😰
A czy mały nie ma przypadkiem czegoś w rodzaju ADHD, co by się dało jakoś opanować przy pomocy z zewnątrz? Mam równolatka i za każdym razem jak czytam o Matju to dla mnie jakiś kosmos. Moje się daje obezwładnić, ubrać/rozebrać na śpiocha a histerie odbywają się głównie w warstwie wokalnej. Jak potrzebuje lekarstw to bierze. I nie, nie jestem cudowną matką z genialnymi patentami wychowawczymi, może po prostu miałam jakieś dzikie szczęście.
Z tym obezwładnianiem to różnie, zależy od osobnika. Moje dwa były współpracujące, trzeci to podobny diabełek do Matju. Poza tym najmłodsze genialnie uczy się manipulacji od starszego rodzeństwa.
Ewuś, tak mi się skojarzyło. Jak ma nawracające zapalenie napletka to może być coś z pęcherzem albo nerkami. I trzeba dawać dużo do picia. Jak Kubek miał chore nerki i pęcherz to mówili, że może nawet pić trochę za dużo, ważne, żeby spłukać cholerne bakterie. Może coś z żurawiną, ważne, żeby zakwasić trochę mocz. A co do kompetencji matki to wyluzuj, nikt nie jest idealny. Ogarnianie chorych dzieci to masakra jakaś. Ja właśnie na siłę podaję Pulneo.
Nie ma ADHD, psycholog powiedział, że na ten wiek to jest normalne, tylko nieco nadpobudliwe dziecko.
Kaja, to własnie od picia, on niewiele pije, a wczoraj był cały dzień poza domem beze mnie, i nie mial kto za nim latać i mu wciskać. Chyba jest ok, dziś siurek wygląda normalnie. Na szczęście.
Mlody mówi, że nic go nie boli, wciskam mu picie, sika, więc jest dobrze.
Miał wczoraj zły moment, bo, zupełnie jak mama, nie lubi być wyrywany ze snu jak się zdrzemnie w samochodzie ;)
Wszystkie moje dzieci miały histerie jak zasnęły i trzeba je było obudzić ;) masakra.
Mała Piccola Mi, pamiętam jak kiedyś byłam strasznie dumna z ładnych zębów, po czym przytrafił mi się drugi wypadek samochodowy i wszystkie straciłam. ;)
To oczywiście zdarzenie na znacznie mniejszą skalę niż to co Ty przeszłaś, jestem pełna podziwu, że wyszłaś z tego obronną ręką, jesteś bohaterką.
Ale zasada jest ta sama, jak nam za dobrze to nas życie szybkim ruchem sprowadza do parteru ;) Ech żyzń. Cieszmy się, że żyjemy i jesteśmy zdrowe (względnie) ;)
Prześlij komentarz