sobota, 30 kwietnia 2011

Fatalne zauroczenie

Dzisiejsza rundka po komisach samochodowych była umiarkowanie owocna i bardzo wyczerpująca.
Moje serce zostało w pewnym komisie na Okęciu, przyklejone na mur do czarnej, przepięknej Alfy Romeo 156, 1.8l, 144 KM. Niemłodej wprawdzie, ale dzięki temu atrakcyjnej cenowo ;) I całkiem dobrze utrzymanej. Aaaaa. Oczywiście szanse na zakup są niewielkie, z przyczyn bardzo prozaicznych - kupując Alfę należałoby mieć własny warsztat, bo psujne są strasznie... Mąż nie zdurnieje do tego stopnia, chociaż i jemu oko błysnęło.
Ja natomiast jestem zakochana i nie chciałam wysiadać, trzymałam kurczowo kierownicę i piszczałam jak nastolatka na koncercie Biebera. Kiedy małżonek zaczął mi podtykać do oglądania Fiaty i Renaulty, jedynie warczałam cicho i strzelałam focha ;)

Jako, że Najlepszy z Mężów chory, zmęczony i nieco słaby, w drodze powrotnej zasiadłam za kierownicą. Po raz pierwszy w życiu oficjalnie.
Jeszcze mi się ręce i nogi trzęsą lekko, albowiem woziliśmy się samochodem teścia, z tyłu obie panny, czułam na sobie ciężar odpowiedzialności. Jednakowoż wszyscy żyją, samochód też.

7 komentarzy:

marta pisze...

Super!!! Gratulacje, teraz to już jesteś prawdziwym kierowcą :D

Cuilwen pisze...

No, do prawdziwego to mi jeszcze ciut brakuje ;) Tak z kilkanaście tysięcy kilometrów ;)

Marta pisze...

Wtedy będziesz doświadczonym kierowcą ;) a teraz jesteś prawdziwym :P

Cuilwen pisze...

Jeszcze nie będę popadać w samozachwyt ;) Jak się odważę wyjechać na drogę sama, bez wsparcia męża, to uznam się za kierowcę ;)

delfina pisze...

Oooooooo , aja mam odwrotnie :D Bez męża z dziećmi na tyle jade bez stresu , a tak jestem na cenzurowanym:D Tzn , on siedzi cicho , ale ja wiem , że w glowie jego burza :DDDDDDD Także gratki za pierwsza jazde w komplecie rodzinnym i jeszcze nei swoim autkiem :D

Cuilwen pisze...

Dziękuję :)
Małżonek mój jest tak szczęśliwy, że po 10 latach wreszcie się doczekał mojego prawa jazdy, że jeszcze przez dłuższy czas, zanim się nie przyzwyczai do tego faktu, będzie mi okazywał jedynie cierpliwość i wsparcie ;)
A ja tak w ogóle to lubię przebywać z mądrzejszymi od siebie i uczyć się od nich :)

coralie pisze...

fatalne zauroczenie :) dobrze napisane, też tak miałam :D stare modele są pięknie zaprojektowane (nowe zresztą też) ale cóż tu pisać włoski design... długo trwało zanim zrezygnowałam z zakupu, brak własnego warsztatu wydał się rozsądnym argumentem :P
gratulacje ;)