środa, 27 kwietnia 2011

A ja rosnę i rosnę

Brzuchatka, 25tc.
Wewnętrzne życie wierzgało całą noc, ja nie bardzo mogłam spać, małżonek też wstawał, dzieci popłakiwały... Pełnia czy co?
Jestem coraz cięższa i coraz bardziej zasapana, ale walczę z tym dzielnie. Trochę zaburzeń w codziennej rutynie wywołały święta i nadmiar ciast ;) Na szczęście nie dałam się ponieść nałogowi hurtowej produkcji słodkości i bardzo dobrze, bo wszyscy wyglądalibyśmy już jak wieloryby.

Normalne ubrania robią się stanowczo za ciasne. Niedługo będę miała też trudności ze schylaniem, jakie to szczęście, że robi się ciepło i będzie można chodzić w klapkach. Wiązanie/zapinanie butów w zaawansowanej ciąży to sport ekstremalny. Poproszę kiedyś małżonka, żeby taką akcję udokumentował fotograficznie, niech inni też się pośmieją ;)

6 komentarzy:

ziarnko piasku pisze...

no widać, że brzuszek rośnia ale nadal masz talię :))) tylko pozazdrościć :D
Pozdrawiam!

Cuilwen pisze...

Dziękuję :)))

coralie pisze...

ciąża najwyraźniej Ci służy, bo wyglądasz kwitnąco :)

marta pisze...

Ewa, wyglądasz kwitnąco! Jesteś szczupła, zwiewna, i tylko zgrabny brzuszek świadczy o tym, że jesteś w ciąży!
Trzymam kciuki, żeby Was wirus ominął!

Cuilwen pisze...

Jakie to miłe :) Dziękuję, czuję się pogłaskana ;)

Kajka pisze...

Jaki fajny brzuchol. Ciekawe, jak będzie wyglądał jego mieszkaniec.