poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Połowa za nami

Zuzia czuje się nieco lepiej. Przetrwaliśmy połowę świąt, jakoś przetrzymamy i drugą. Oby do jutra.
Wprawdzie chodzę tak wściekła na siebie, że nie wiem, czy jutra doczekam, może zejdę na zawał. To by rozwiązało parę problemów, przestałabym się męczyć.

Na poprawę humoru - oto co Zu przyniosła przed świętami z przedszkola.
To jest plastelinowa syrenka... Te dwa jaja, które ma przyklejone do odwłoka to jest, khem khem, biustonosz. W pojęciu Zuzi (utwierdzonym na granit przez oglądanie "Barbie w Syrenkolandii") biustonosz jest nieodzownym elementem ciała syrenki, co najmniej tak jak ogon.

To natomiast jest świąteczny kurczaczek. Tutaj nie ma żadnych dziwnych elementów ;)

A to sama artystka :) Chętnie pomaga mamie wyjmować sztućce ze zmywarki i układać w szufladzie :)



Brak komentarzy: