środa, 13 kwietnia 2011

Ora et labora(torium)

Na wieczną pamiątkę oraz by nałożyć ewentualnym chętnym Czytelnikom oświaty kaganiec ;), zapiszę skład oleju hydrofilnego do demakijażu i mycia twarzy. Któren to olej właśnie byłam wybełtałam w domowym laboratorium.
Komponenty:

I finalny produkt (szkoda, że w necie nie czuć wprost obłędnego zapachu olejku lawendowego):


Prostsze być nie może, wystarczy wlać i wymieszać.

80 ml oleju jojoba
10 ml maceratu z arniki
10 ml oleju ryżowego
10 ml emulgatora SLP
5 kropli olejku lawendowego (bądź jakiegokolwiek innego wedle uznania)
1 łyżeczka kwasu salicylowego (niekoniecznie)

Kiedy takiego bełtaja nałoży się na zmoczoną twarz, utworzy się emulsja, bardzo ładnie i delikatnie zmywająca wszystko co zmyć należy. Dobre dla pomarszczonych i zasuszonych staruszek, takich jak ja ;)

5 komentarzy:

ziarnko piasku pisze...

i właśnie dlatego czasem żałuję, że nie mieszkam w PL :( ukręciłabym sobie jakieś micele, mazidła rozjaśniające do twarzy, nawilżające i inne cuda. Narazie tylko czytam na wizażu co tam dziewczyny robie, ech...

Cuilwen pisze...

A czemu nie możesz w UK? Nie macie sklepów ze składnikami? Na pewno niektóre sklepy w PL wysyłają za granicę.

Cuilwen pisze...

O, na przykład tutaj mają rozmaitości :)
http://www.aromantic.co.uk/

ziarnko piasku pisze...

a wiesz Ewo, że nawet nie sprawdziłam :torba:
Z góry założyłam, że nie wysyłają a ang skelpów nie szukałam...
hmmm... teraz to i tak nic nie kupię, bo cierpimy na chroniczny brak pieniędzy :( ale jak tyloko znajdę pracę to sobie odbiję ;)

Cuilwen pisze...

To znalezienia dobrej pracy życzę :)