środa, 13 kwietnia 2011

(O)błędny umysł

Się chwaliłam, że dobrze sypiam, i proszę - dziś co godzina pobudeczka :) Tak to jest, jak się z czegoś zaczynam cieszyć i do czegoś przyzwyczajać, to złośliwy los pokazuje mi, za przeproszeniem, wała. Ale za to miałam okazję zaobserwować na sobie interesujące zjawisko.

Zwyczajowo o trzeciej nad ranem zaczynam lecieć w dół, w zapraszające ramiona panicznych ataków, poprzedzanych przez najczarniejsze, najsmutniejsze, najbardziej rozdzierające myśli jakie tylko może wytworzyć zagubiony mózg. Dziś natomiast wyjątkowo ocknęłam się w dobrym nastroju, i kiedy tylko poczułam że wewnętrzna wskazówka zaczyna zmieniać pozycję z "jest dobrze" na "robi się ch**owo" zawzięłam się i wyłączyłam procesy myślowe, w nadziei, że ten sprytny zabieg uchroni mnie przed nieprzyjemnościami. I zrobiło mi się coś dziwnego - przy całkiem wyciszonym, spokojnym umyśle złapał mnie czysto fizyczny atak, ze wszystkimi objawami - uciskiem w klatce piersiowej, łomoczącym sercem, dusznościami, zimnym potem, trzęsionką i tak dalej. Miałam dziwaczne uczucie - patrzyłam na swoje ciało z boku, jak na obcy przedmiot. Bardzo ciekawy odlot, muszę przyznać. Wielka, zaiste, jest potęga fizjologii.

Tymczasem Wewnętrzny rośnie. Tutaj 23tc z boku:

I en face. Posiadam chyba jeszcze coś na kształt talii, ku memu zaskoczeniu.


Zuzia ma się znakomicie, podróże autobusem z tatą traktuje jak ciekawe przygody i urozmaicenie codziennej rutyny. Małżonek natomiast jest średnio zachwycony, bo wczoraj, na przykład, wracali dwie godziny (byłoby odrobinę szybciej, ale Zuzi oczywiście zachciało się siku w połowie drogi i trzeba było natychmiast wysiąść a potem czekać na kolejny autobus, a te nie jeżdżą zbyt często).

Ania ma definitywnie za sobą okres pierwszego buntu, ufff. Robi się słodziasta, nie sposób się na nią gniewać, nawet jak zawraca głowę. No bo jak można się zezłościć na rozkoszną, pulchną Kluskę, która grzecznie prosi "mamuniu, ci mozieś mi pomóć? Jeśtem zia malutka!". Nieważne, że potrzebuje "pomoci" co pięć minut i systematycznie zakłóca mi wszystkie czynności łącznie z pobytem w toalecie ;)
Chyba zapomniałam donieść, że Ania ma pierwszą plombę, piękną, koloru pomarańczowego. Asystował tata, wrócił upocony, z lekko drżącymi rękoma i w szoku, więc mogę sobie tylko wyobrażać jak było... Za trzy miesiące kolejna plomba, też wyślemy tatę, ma już wprawę :)

A żeby nie było tak sielankowo - wczoraj dziewczynki chodziły przez prawie godzinę w kółko po korytarzu, skandując bardzo głośno: "Kręcimy się w ku-pę! Kręcimy się w du-pę!" I jeszcze kilka innych niekoniecznie cenzuralnych wyrazów. Chyba, jako matka, powinnam się w tym momencie uroczo zarumienić...


8 komentarzy:

delfina pisze...

:DDDDDDDDDD Wylicznaka boska:D
Miłego bytowania na resztę dnai:)

Kajka pisze...

Podoba mi się wyliczanka, a jeszcze bardziej opis taty po powrocie od dentysty. Mój M. w nowym domu odmieniony, bardzo pomaga, ale jaki biedaczek jest zmęczony po moim pobycie w szpitalu. Aż miło (mi), w końcu doceni heroiczne wysiłki żony.
Ewuś, ty się przyznaj, co ty za zioło bierzesz, że masz takie odloty?

Kajka pisze...

He, he, a brzuch i tak mam jeszcze większy ;)

Małgorzatka pisze...

Brzuch rośnie, chyba dogoniłaś mnie :)

Co do ataków paniki to ja od czasu do czasu pozwalam się sobie puścić, nie bronić przed nimi,wyluzować i przeżywam to podobnie, czuję wszystko obok. Niestety do tych dolegliwości co piszesz zawsze dochodzą mi jelitowe sprawy, mam więc z deka ..przesrane;)

Pozdrawiam, miłego dziona:)

Cuilwen pisze...

Kaja, ekonomiczna jestem nie biorę dragów a moje odloty są zupełnie gratis :P A brzuch fotografuję przedśniadaniowo zazwyczaj, jakbyśmy się porównały po południu to mogłabyś się zdziwić ;)

Delfina, Wam takoż :)

Małgorzatko, to współczuję... Dobrze w sumie, że u mnie nie ma takich sensacji w nocy, bo chybabym musiała pełznąć do łazienki na czworakach albo męża budzić, żeby mnie zaniósł :) Faktycznie przesrane ;)
Miłego Tobie też, na tyle na ile się da :)

ziarnko piasku pisze...

ja rozumiem i zdaję sobie sprawę z okropności choroby ale tak to Ewo napisałaś, że normalnie mam ochotę na taki atak ;)
ładni Ci brzuszek rośnie i naprawdę masz talię :) oby Ci do 9 miesiąca została :)

Pozdrawiam ciepło!

Cuilwen pisze...

LOL powinnam pracować w marketingu, skoro nawet atak paniki potrafię zareklamować ;)
Dzięki :)

Małgorzatka pisze...

:D :D :D