Ot na przykład śliczna, optymistyczna, spokojna i słodka piosenka Nelly Furtado i Juanes. Zdrowym na umyśle ludziom bardzo polecam. U mnie jednakowoż powoduje napady histerycznego płaczu. Gdybym sobie ją zapętliła i słuchała wystarczająco długo, byłabym zdolna chyba do wszystkiego. Kiedyś, podczas lekcji jazdy usłyszałam ją w radiu, i tylko refleks instruktorki uratował mnie przed bliskim spotkaniem z ciężarówką. Potem do końca lekcji dyskretnie wycierałam sobie spod oczu spływający tusz.
Podobny efekt wywiera na mnie Kanon D-Dur Pachelbela. Zaczynam płakać i nie mogę przestać.
I wczesny Cat Stevens:
Evanescence (ach, jakież to emo) ;):
I tak dalej, od hardrocka przez pop, trance po klasykę, lista jest długa. Mój mp3 grajek jest w związku z tym jak istne pole minowe.
Życie freaka jest trudne i najeżone przeszkodami. Wzdech.
1 komentarz:
yeah, you just can't go wrong with Juanes (although he looked so much better with long hair) and Pahelbel (haircut notwithstanding) :)
Prześlij komentarz