piątek, 3 czerwca 2011

...ale co to za życie.

Na pytanie "Jak się masz?" odpowiadam chwilowo: "Żyję. Ale co to za życie.".
Nie lubię siebie dzisiaj. Może z powodu zmęczenia (ból głowy i odmienne stany świadomości z niewyspania), a może dlatego, że czuję się wyjątkowo psychicznie słaba, jakoś dziwnie bezradna, smutna i zdana na łaskę losu. Trwam sobie, rozglądając się ze zdziwieniem dokoła i z trudem odnajdując w otaczającej rzeczywistości.

Moje pupilki przy kuchennym oknie złapały i zżerają dwa spore komarze fruwajce, o niezliczonej ilości meszek i much już nie wspomnę :) Za każdym razem, kiedy patrzę na te roślinki, takie śliczne i z pozoru niewinne, odczuwam dziwną satysfakcję :)


Do nastroju pasuje mi dziś wszystko co smutne,  ponure, złowrogie i agresywne. Na poniższe zdjęcia trafiłam kilka lat temu i od razu mnie ujęły, nie mogę o nich zapomnieć :) Są tak nachalnie krwawe i przestylizowane, że nie potrafiłam się im oprzeć :)
Zdjęcie "Jacky O. 12.30 PM" pochodzi z cyklu "Royal Blood" Erwina Olafa, ma przedstawiać Jacqueline Kennedy tuż po zabójstwie jej męża. Całość wystawy można obejrzeć TUTAJ, jak kto spragniony mocnych wrażeń to polecam.


I stosowny na dziś podkładzik muzyczny ;) "No leaf clover" czyli "bezlistna koniczyna". Z tegoż utworu pochodzi cytat, który, jako żywo, mógłby być moim mottem i kto wie czy go sobie nie wytatuuję:
"Then it comes to be that the soothing light at the end of your tunnel was just a freight train coming your way" (I okazuje się że kojące światło w tunelu to pociąg nadjeżdżający w twoją stronę).
Sama nie wiem ile razy dałam się tak rozjechać :) Ale wiem, że za każdym razem coraz mniej mi się chce wstawać. Niech mnie ktoś podniesie, a co :)

Brak komentarzy: