sobota, 10 listopada 2012

Dzień zaprawdę dobry

A przynajmniej zapowiadający się na dobry. Wrodzona podejrzliwość i skrajny pesymizm podpowiadają mi, żeby nie chwalić dnia przed zachodem słońca ;)
Dano mi drzemać do 8.30 - Mąż (niech imię jego będzie błogosławione!) zabrał obudzonego o morderczej 5.30 Kluska z sypialni, zamknął drzwi i zakazał dziewczynkom wchodzić, żebym mogła pospać. Prosta rzecz i zdawałoby się, oczywista, ale powiadam Wam, wcale oczywista nie jest, więc cieszy tym bardziej  ;)

Na śniadanie pożarłam pół blachy dyniowej tarty. A na deser po śniadaniu, Mąż (niech imię jego będzie błogosławione!) oznajmił ze straceńczą odwagą, że gotów jest zabrać na zakupy WSZYSTKIE dzieci. A po zakupach pojadą odwiedzić Babcię.

Perspektywa kilku długich SAMOTNYCH godzin w domu, bez ryku, pisku, żądań, biegania za Kluskiem i wyrywania mu z łapek niebezpiecznych przedmiotów, przepełniła mnie bezbrzeżnym szczęściem i życzliwością do całego świata ;) Podziękowałam wylewnie Mężowi (niech imię jego będzie błogosławione!), szybko ubrałam potomstwo i z wyraźną ulgą wypchnęłam za drzwi ;)


Pierwszą godzinę samotności wykorzystałam na trening. Ze względu na ogólne wyczerpanie nie ćwiczyłam cieleśnie ;) od kilku miesięcy i czuję się zapyziała, zapuszczona i tłusta. To musi się zmienić.

Przede mną jeszcze co najmniej trzy długie, ciche, błogosławione godziny ŚWIĘTEGO SPOKOJU. Poczucie obowiązku (pranie, odkurzanie, sprzątanie, prasowanie!!!) walczy we mnie z pożądaniem treningu intelektualnego (tyle książek w kolejce!!!). Na razie wygrywa intelekt, posprzątać wszak można przy dzieciach, lepiej lub gorzej, ale czytać przy nich już się nie da ;)

Carpe diem! Idę zrobić mocną herbatę i zasiadam do lektury. Chwilo, trwaj :)



Miłego weekendu wszystkim :)


I jeszcze mi gra w słuchawkach :)

7 komentarzy:

Małgorzatka pisze...

miłego czytania:D My co weekend odprawiamy Helę do babć więc jest z głowy a mąż zazwyczaj chodzi z młodym na spacer :) Ale jakoś nie chce mi się czytać, wolę coś pooglądać. Od jakiegoś czasu nie sprzątam w sobotę (nie gotuję też:P). Po pierwsze syzyfowa robota a po drugie łatwiej wysprzątać na drzemce w tygodniu (bo i tak jest zapiernicz) :)A do gotowania werbujemy teściową:P:P:P:P: i tak Heli coś musi dać na obiad;P

spektrum koloru pisze...

chilluj się zatem :* zasłużyłaś!!!

Cuilwen pisze...

Jest mi błogo, ale błogość za chwilę szlag trafi, bo rodzina już wraca do domu.
Cały dzień sama, Boże jak mi było dobrze!!!!
Poczytałam, posprzątałam, nawet zrobiłam sobie kolejną dziurkę w uchu ;) Słuchałam głośnej muzyki oraz śpiewałam i tańczyłam podczas pracy :P

GOSIA pisze...

dobra dobra
lepiej mów co mam swojemu mężowi zrobić żeby zrobił to samo co Twój dziś!

GOSIA pisze...

dobra dobra
lepiej mów co mam swojemu mężowi zrobić żeby zrobił to samo co Twój dziś!

Małgorzatka pisze...

to Klusek nie ssie cyca cały dzień? oO

Cuilwen pisze...

Gosia, ja bym powiedziała, ale na publicznym blogu to się wstydzę :PPP
Domyśl się :D

Małgorzatka, no pewnie że nie, on nie musi, już duży jest :) Jak nie ma mamuni z cycem pod ręką to źre co mu dadzą jak jest głodny.
Gorzej z moim cycem, po 9 godzinach miałam biust większy o 2 rozmiary i taki twardy, że mogłam cyckami tłuc orzechy ;) Tylko, że bolało jak cholera, no ale trochę bólu za tyle spokoju to dobry interes ;)