Dzień zaczął się miło, a dalej było równie miło :) Zapukał pan listonosz i dostarczył mi dwie spore paczki. Obie od mojej Bestest Friend z Dalekiej Północy :P Położyłam paczki na stole i od 8.30 do 11.30 cieszyłam się nimi bez otwierania. Takie małe zboczenie. Strasznie, ale to straaasznie lubię prezenty :P
Jedna koperta zawierała:
geterki z bąbelkami, które natychmiast przywdziałam w zachwycie. Są też bezpalce rękawiczki, ale nie ma mi kto uczynić stosownej fotki. Ciepło mi w odnóża :) Ach :)
A druga:
Ciężkie, opasłe tomiszcze, do przeczytania którego śliniłam się od kilku miesięcy. Forma encyklopedyczna ułatwia percepcję. Idealna dla zarobionej matki - można czytać po jednym wpisie, na szybko, między karmieniem, obiadem a praniem. Treść współgra z dopadającym mnie ostatnio ogólnym wkurwieniem :P
Niniejszym PODZIĘKOWYWAM!!! :****
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz