Dostałam dwie laurki w języku angielskim (z wczorajszego festynu), papierową koronę narysowaną i wyciętą przez Zuzię oraz kartę z kwiatkiem, wykonaną w przedszkolu przez Anię :)
Do tego troche wycia Matju. Potem mogłam zrobić bułeczki, zmyć kilka garów, rozwiesić pranie. Jak tylko rodzina wróci z kościółka, zabieram się za robienie obiadu. Na swoją kolej czeka brudna łazienka.
Wszystkiego najlepszego wszystkim Mamusiom w ten piękny dzień!
6 komentarzy:
Ja laurkę dostałam już kilka dni temu, bo - jak stwierdził syn "potem może nie mieć czasu" :D
ja sobie sprawiłam przezajebisty prezent na tę okazję; zaraziłam dzieci.
;[
Paulina, pierwszą laurkę od Zuzi dostałam w czwartek, z tego samego powodu :D :D
Gosia, biedulo, nie wiem co Ci powiedzieć, cokolwiek powiem, jest gówno warte i tak, Tobie potrzeba pomocy a nie gadania. Przeżyj :*
przezywamm,nie jest chyba tak tragicznie jak ostatnio.aplikuję lekarstwa,odciągam gluty w miarę możliwości i czekam co ztego będzie. ja juz prawie zdrowa ale cierpiałam katusze, przerąbane mają dzieci z takim czyms.
i dostałam kwiotki zerwane od męża ;d
oooo, dobry mąż, ludzki pan :D
Prześlij komentarz