piątek, 2 sierpnia 2013

A końca nie widać

Po tej jednej przespanej nocy nabrałam optymizmu. Chyba mnie Bóg opuścił, optymizmu mi się zachciało ;)
Wczoraj Matju wył w nocy tak, że nawet ja się budziłam, a przecież śpię w innym pokoju. Byłam więc niewyspana.
Dziś nie wył, ale za to przed 5.00 rano obudziła mnie Ania, informacją, że zasikała łóżko. Domagała się zmiany pościeli. Niestety, nie należę do matek, które ochoczo i z poświęceniem rzucają się na takie zadania bladym świtem. W efekcie spała na ręczniku, rozłożonym na plamie. Chyba dobrze jej tak, bo śpi do tej pory, a mamy już 7.45. Plama była nieduża, proszę nie wzywać opieki społecznej. ;)
Kiedy uporałam się z problemem zasikanego legowiska, padłam na swoje łóżko z nadzieją na co najmniej godzinkę snu. Ale, jak powszechnie wiadomo, nadzieja matką głupich. Pięć minut później wstał Matju, domagając się jedzenia i picia. I bajek.
Posadziłam, napoiłam, dałam ukochany serek, włączyłam Cbeebies i wróciłam do łóżka. Z nadzieją na chociaż 15 minut snu. A gdzie tam.
Młody posiedział 5 minut, i zaczął mnie wołać. Zwlokłam się z łóżka na pół śpiąc i na ślepo, macając ściany, poszłam sprawdzić czego u jasnej cholery chce. A on wesoło rozpaćkał pół opakowania serka na krzesełku, na sobie i na podłodze. Wspiełam się na wyżyny opanowania (jako, że incydent zdarzył się rano, przed pierwszą dawką kofeiny, zasługa liczy sie podwójnie ;) ) i nie uległam chęci złapania go za fraki i wytarcia nim brudnej podłogi.

Odstawienie od piersi przebiegło sprawnie. Młody tylko kilka razy wył sfrustrowany o cyca. Dokładnie trzy. Potem juz tylko zagadywał. Wczoraj zagadnął pytająco jeden raz, a kiedy załatwiłam go odmownie, nie przejął się zupełnie.
Usypianie go to teraz wielka komedia ;) Na drzemkę dzienną nie chce zasnąć za nic, chociaż widać, że jest padnięty. Nie i już. Wychodzę jednak z założenia, że on niekoniecznie wie czego potrzebuje i po prostu zapędzam go do łóżka. On ucieka. Wyje. I wyje i wyje jeszcze trochę. Aż w końcu zasypia, głaskany po głowie albo przytulony do mamy. Wyraźnie potrzebujemy jakiegos drzemkowego rytuału, może w najbliższych dniach coś się wyklaruje.
Usypianie wieczorne jest zabawniejsze. Klusek idzie do łóżka, wie, że trzeba iść "paj". Ale na wszelki wypadek w ostatniej chwili protestuje. Nieeeee! Nie ciem paj! I próbuje uciekać. Zatrzymany, rzuca się na łóżko. Ziewa, trze oczy, turla się po całym łóżku. Łazi po mnie. Klepie nogami w ścianę. Śpiewa. Wierzga. Znowu się turla. I tak przez pół godzinki :) W końcu zasypia w jakiejś dziwacznej pozycji. należy wtedy odczekać kilka minut i przełożyć go na przynależne mu miejsce.
Procedura nie jest bynajmniej dłuższa niż usypianie przy piersi, do tego znacznie przyjemniejsza. Ot leżę sobie wygodnie w ciemnej sypialni i dzieciak po mnie pełza. Zrelaksować się można i jest całkiem miło. Za nic nie wróciłabym do karmienia. O nienienie.
Nie żałuję że przestałam karmić. I nie mam depresji polaktacyjnej ;) Nie mogę się doczekać kiedy spadnie mi gorączka i zaniknie laktacja i będę znowu SOBĄ :D Na razie piję litry szałwi, łykam ibuprom i żyję nadzieją, że jednak nie dostanę zapalenia.



25 komentarzy:

Owca pisze...

Chyba dużą zasługą, żebyś nie dostała zapalenia itd jest glowa i myślenie, że chcesz aby pokarm skonczył się jak najszybciej. To podobno podstawa. Czytając twoje wpisy myślę, że jesteś na najlepszej drodze :)

Owca pisze...

I nie musisz się przekonywać że nie chcesz wracać do karmienia :) ja cię bardzo dobrze rozumiem, dla mnie w ogóle od początku karmienie nie wchodziło w grę, choć rozumiem karmiące. Luz, to już najwyższy czas. Dzialaj!

Małgorzatka pisze...

wow,gratuluję odstawienia!! :*

Małgorzatka pisze...

ostatni artykuł jaki mignął mi przed skasowaniem facebooka to: dzięki karmieniu piersią zwiększasz inteligencję dziecka! i komentarze podnieconych matek oraz wywody o słuszności wyboru karmienia peirsią. gghhahahaahhaah;)
no cóż.. tylu idiotów na tym świecie, to by wszystko tłumaczyło..;)

spektrum koloru pisze...

yyy e co niby mialas zrobić? wylrac.materac.i zmienc posciel? a ktos tak w ogole robi?? nie wierze...
gosia jakim skasowaniem..fejsbuka?
czy to nie ta gosia? ;p

spektrum koloru pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
spektrum koloru pisze...

ehehehe owco jesli sama twierdzisz ze nie karmilas to skad ekspercka wypowiedz o zakonczeniu laktacji w głowie? pokarm moze sie utrzymywac w piersiach nawet 2 lata po zakonczeniu karmienia.


jeny internet to straszne narzedzie



(usunelam poprzedni komentarz ze wzgledu na literowki)

Cuilwen pisze...

Po karmieniu Ani mialam resztki mleka jeszcze przez jakieś 14 miesięcy O_O

Cuilwen pisze...

Gośka, NO CO TY!!!1 Wracaj :( Fejsbuk bez Ciebie nie ma sensu :(

spektrum koloru pisze...

ja mam nadal. a zo odstawila sie w kwietniu ub r.

po tosce mialam pokarm przez cala ciaze z frankiem a po franku az do ciazy z zoją ;) wiec z mala przerwa na pol ciwzy z zo mam pokarm od 6 lat... O.O

Cuilwen pisze...

masakra... ;)

Owca pisze...

jeny,pokarm od 6 lat???? to jakiś dramat

Cuilwen pisze...

No, cięzko się tego pozbyć jak się karmi po kolei kilkoro dziecióf :)

Cuilwen pisze...

Ja też dłuuugo... od 5 lat, bo Zuzię karmiłam tylko 5 miesięcy i szybko znikło. Ale po Ani juz nie bylo tak prosto ;)

Owca pisze...

I tak zapytam z ciekawości - nie przeszkadza ci to?

Owca pisze...

Nie mogłam się powstrzymać, zobacz co znalazłam:
http://horylka.blogspot.com/2010/09/depresja-polaktacyjna.html
Najlepsze jest ostatnie zdanie: No dzidziusia mi trza, malutkiego brzdączka do karmienia i noszenia... Ach :)

spektrum koloru pisze...

a w czym? przeciez to nie kapie z suta ;P jak scisne to cos tam wylata (uwielbiam to slowo) ale poza tym sladu po tym nie ma. znaczy powiedzmy ale to nie jedyna przyczyna.
generalnie karmienie jest zajebiste. nie wiem czy przez dwa lata ciagiem tez fajnie, bo tyle nie karmilam ale ogolnie nie wyobrazam sobie nie karmic piersią swojego dziecka. toz to masakryczna meczarnia wstawać w nocy i robic mleko... zamiast podnies do gory koszulke i spac dalej... ale.moze to ja mialam lajtowe karmienie. karmieniA.

Cuilwen pisze...

Nie przeszkadza, bo tego nie ma dużo :)

Cuilwen pisze...

OMG ja to napisałam? Kopnijcie mnie :D

Teraz żadnej depresji polaktacyjnej nie mam, do wózków nie zaglądam a na widok noworodków uciekam co prędzej :D

Kaja pisze...

paj? on chce CIASTKO :D
;-)

Cuilwen pisze...

hahahaha, ciastko to u nas "cieko" :D
Ale kto wie, może klusek, sam o tym nie wiedząc, nawija po angielsku ;)

spektrum koloru pisze...

zo mowi apu na wszystkie wstretne kuce. pewnie od apple jack ;) ale ostatnio mòwi też paj pewnie na pinkie paj i zrobiła sobie hybryde dwoch kucykow i czesto jej wychodzi apu paj ;) lol

spektrum koloru pisze...

zle ze mna. pinkie pAJ... pie oczywiscie... ;)

Cuilwen pisze...

LOL

Kucyki som fajne! :D

spektrum koloru pisze...

no som. też lubie. wstretne kuce to okresleneie pieszczotliwe :) moje dzieci sa wyczulone na sarkazm i ironie :P