Rano Małżonek słucha Antyradia. Zazwyczaj tamtejsza muzyka nie robi na mnie wielkiego wrażenia, ale dziś złapałam coś dla siebie :)
Słuchając, miałam ochotę smiać się i płakać na raz :) Bardzo, bardzo moja :)
;)
Nuciłam sobie od rana, szarpiąc się z ubieraniem dzieci do wyjścia, po drodze do przedszkola, w drodze z powrotem, podczas zakupów i w domu, czyszcząc spodnie i buty Mateusza, upaprane psią kupą. I nadal chciało mi się śmiać i płakać jednocześnie. Sama nie wiem czemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz