Dzieciarnia w kąpieli.
Zu: Mamooo, mamooooooo, maaaaaaaaaamoooo, MAAAAAAAMOOOOOO!
Ja: O co chodzi?
Zu: Zaciął się kran!!!!
Ja: ????
Zu: Bo Mateusz wsadzil tam piłeczkę!!!
Ja:???
Zu: I nie mogłyśmy odkręcić kranu!
Ja: [odkręcam kran; działa normalnie]
Ja: No przecież działa.
Zu: Naprawił się! To CUD!
Ja: Ale o co chodzi jak to piłeczkę, do kranu???
Zu: Tak, do kranu wrzucił.
Ja [próbuję sobie wyobrazić wrzucanie piłeczki do kranu]
Ja: Ale jaką piłeczkę?
Zu: Tę od paletki do odbijania (chodzi o gumową piłeczkę, wielkości piłki golfowej...)
Ja [zaniemówiłam]: I co, wrzucił ją DO KRANU?
Zu [z pełnym przekonaniem]: TAK!
Ja: Ale JAK???
Dziewczynki [chórem i śmiertelnie poważnie]: PRZEZ KIBEL!!!!
Zu [wyjaśniająco]: A potem spuścił wodę...
Kurtyna.
3 komentarze:
Wiesz, ze jestem fanka Twoich dzieci, umarlam ze smiechu
Ewuś, twoje córki się jednak na inżynierów nie nadają. Padłam!
Wczoraj się prawie popłakałam ze śmiechu ;) Faktycznie inżynierów z nich nie zrobię :D
Prześlij komentarz