czwartek, 10 marca 2011

Przetrwalnik

Przyjmuję formę przetrwalnikową... Przeżyć, przeczekać, znieść, doczołgać się do wieczora. Do rana. I znów do wieczora. Nie myśleć, tylko nie myśleć. Wyłączyć wyobraźnię, niczego nie oczekiwać, niczego się nie spodziewać, trwać. I uśmiechać się, uśmiechać. Aż twarz zaboli.


Nie odmówię sobie odrobiny muzyki, tym razem na spokojnie - niezawodnie balsamujący duszę Clannad.


4 komentarze:

delfina pisze...

Trwam też :D
Dzisiejsza rozmowa moich chłopaków.
Meteusz (5l) przebierta koszulkę na czystą , wybrął przykrótkawą i mówi patrz Piotrek (3,5 l) , brzuch mi wystaje ; no , a może masz jakiegoś Kajetana tam ( moja siostra dwa tygodnie temu urodziła ) ; a co ty głupku , to dziewczyny mają w brzuchach dzieci . :)

Cuilwen pisze...

Jakie bystre chłopaki :)

Kajka pisze...

He, he, a Kubek dzisiaj stwierdził, że skoro Kajtek w brzuchu już go mniej kopie to zdecydowanie jest gotowy do wyjścia i mam się ubrać i do szpitala jechać. I powiem szczerze, ze ten scenariusz bardzo mi się podoba.

Ewuś, forma przetrwalnikowa ma to do siebie, że potem wychodzi piękny motyl :)

Cuilwen pisze...

To z poczwarki;) Z przetrwalnika wychodzi bakteria ;)

Już niedługo, wytrzymaj parę dni, będziesz szczupła, lekka i zwiewna ;) I niewyspana :P